Nikt, ale to dosłownie nikt, no może poza Janem Hyrą, przewodnikiem po cerkwi, nie spodziewał się, że parapet cerkiewnego chóru może kryć jakąkolwiek tajemnicę. Tymczasem okazało się, że kryje. I to jaką!!! Znajduje się tam bowiem piękny ikonostas. - Podejrzenia, że coś może się tam kryć, pojawiły się jeszcze w 2010 roku, gdy fragment parapetu chóru, swego rodzaju barierki, został wykonany z wtórnie użytej deski, która kiedyś rzeczywiście stanowiła część ikonostasu - opowiada przewodnik.
Obecny wystrój został wykonany w latach 1903-1904 przez malarza Michała Bogdańskiego i rzeźbiarza Andrzeja Szajnę. Wówczas zmieniono nie tylko dekorację ścian, ale i ikonostas. - Jest duże prawdopodobieństwo, że postanowiono zachować część poprzedniego ikonostasu jako swoistego świadka historii, pamiątkę. Wmontowano go więc w parapet chóru i delikatnie przemalowano motywem kwiatowym i imitacją słoi drewna jak pozostałą część i zapomniano o tym, do momentu prac konserwatorskich na początku września 2010 roku - tłumaczy.
Szybko okazało się, że kwiatowy wzór to przykrywka. Prace na chórze trwały od maja tego roku. Czteroletnia przerwa ma całkiem prozaiczne powody - pieniądze, które dopiero teraz udało się zdobyć. Kilka miesięcy żmudnej pracy poświęcił odkryciu Stanisław Stawowiak, fachowiec z Nowego Sącza od takich zadań. Podczas pracy przy parapecie chóru, w trakcie zabiegu impregnacji, zaczęło się coś pojawiać... - Nikt nie spodziewał się, że będzie to coś takiego! Wszystkie prace prowadzone były według zasad sztuki konserwatorskiej - mówi Stawowiak.
O konserwacji zabytków wie wszystko albo prawie wszystko. W końcu trzydziestoletnie doświadczenie procentuje. Mimo to o tym, jak precyzyjna, delikatna i żmudna jest to praca, świadczy choćby fakt, że przy odsłanianiu ikony trzeba było używać szkieł powiększających. Efekt naprawdę zapiera dech i naprawdę nie jest to bezpodstawne schlebianie.
Wracając jeszcze do odkrycia... - Ikona, bo tak nazwaliśmy odkryty fragment, przedstawia Jezusa Pantokratora w obecności Matki Bożej i św. Jana Chrzciciela. Wokół głowy Jezusa są postaci archaniołów Gabriela i Michała. W dalszej części pięciu apostołów - jeden nie zmieścił się w parapecie chóru - wylicza dalej Hyra.
Autor ikony jest nieznany z imienia i nazwiska, ale wiadomo, że był on twórcą również ikonostasu dla cerkwi drewnianej w Klimkówce. - Mały fragment tamtego ikonostasu przechowywany jest w muzeum w Sanoku, a przedstawia Chrystusa Pantokratora - dodaje.Na podstawie analizy składu chemicznego pigmentów konserwatorzy stwierdzili, że ikona powstała w pierwszej połowie XVII wieku.
Leszek Zegzda, prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej, w ramach której powstał Szlak Architektury Drewnianej, na którym mieści się Kwiatoń, o odkryciu w cerkwi dowiedział się od nas. - Na pewno pojadę zobaczyć - zapowiada, śmiejąc się serdecznie. Deklaruje również, że odkryta ikona będzie bazą do promocji obiektu.
Pod koniec października komisja w składzie: prof. Grażyna Korpal z Akademii Sztuk Pięknych, przedstawiciele Narodowego Instytutu Dziedzictwa z Warszawy i Krakowa, z nowosądeckiej delegatury Urzędu Ochrony Zabytków, konserwatorzy pracujących w cerkwi i proboszcz ks. Wiesław Czaja, zdecydowała, by ikonę zabezpieczyć i wyeksponować.
Teraz wmontowana w kasetę za szkłem pancernym cieszy oczy mieszkańców oraz wciąż licznie przyjeżdżających turystów. Mimo że trzeba jeszcze scalić kolorystycznie kasetę z ikonostasem, to wrażenie jest niesamowite.
Ks. Wiesław Czaja, proboszcz parafii, nie ukrywa radości. Choć projekt trzeba teraz rozliczyć, co wiąże się z wizytami w różnych urzędach, nie narzeka. - Mam doświadczenie, damy radę - śmieje się ciepło. W uściańskiej parafii jest od kilku miesięcy, przyznaje, że dotychczas cerkwie znał tylko z turystycznych wypadów. - To ważne odkrycie, które mówi wiele o historii miejscowości, parafii i wieku cerkwi - podkreśla z powagą.