Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Składowisko nadal zagraża Trzebini!

Małgorzata Gleń
Burmistrz Stanisław Szczurek pokazuje miejsce, skąd na  wyrobisko ciągle dopływa woda wypłukując z gleby odpady
Burmistrz Stanisław Szczurek pokazuje miejsce, skąd na wyrobisko ciągle dopływa woda wypłukując z gleby odpady Małgorzata Gleń
Burmistrz Trzebini Stanisław Szczurek chce pozbyć się problemu finansowego związanego z "bombą ekologiczną" zagrażającą miastu. Chodzi o składowisko odpadów zalegającego na 10-hektarowym terenie po Zakładach Surowców Ogniotrwałych "Górka", w których produkowano m.in. cegły zawierające wodorotlenki glinu. Gmina Trzebinia planuje teren oddać skarbowi państwa. Nie załatwi to problemu. Bomba nadal tyka.

"Górka" pierwszy etap rekultywacji już przeszła. Odpompowano nadmiar cieczy wpływającej do wyrobiska, wokół którego składowane są odpady. - Według ekspertyz ta ciecz to zasada o odczynie między 13 a 14 Ph - najwyższej wartości, jaką może mieć - podkreśla Marian Fiszer, naczelnik wydziału ochrony środowiska trzebińskiego magistratu. Wpadnięcie do tej cieczy mogłoby się dla człowieka skończyć nawet śmiercią.

Chrzanów: pijani mężczyźni trzy godziny wozili autem nieprzytomna dziewczynę

Gmina wydała na rekultywację już 26 mln zł. Pieniądze uzyskano ze skarbu państwa. Na drugi etap fundusze musi dać już sama gmina. Według szacunkowych danych będzie to kosztowało 36 mln zł.
Jeżeli gminie nie uda się pozyskać pieniędzy z funduszy zewnętrznych (w planach jest złożenie wniosku o dotacje z Funduszu Spójności), dla budżetu może okazać się to katastrofą. Na najbliższej sesji, 28 stycznia, rada miasta Trzebini zagłosuje czy na rekultywację wydawać gminne pieniądze. Jeżeli radni się nie zgodzą, a na to liczy burmistrz, wtedy teren zostanie oddany skarbowi państwa i to państwo będzie się martwić o zabezpieczenie "Górki". - Rekultywacja tego terenu nie jest zadaniem własnym gminy - podkreśla burmistrz Stanisław Szczurek. Gmina dysponuje terenem od 10 lat, kiedy zgodziła się o przejęcie jego od skarbu państwa. - Była to umowa o użyczenie terenu, którą możemy rozwiązać z zachowaniem sześciomiesięcznego wypowiedzenie - dodaje burmistrz.

Składowisko "Górka" pięć lat temu omal nie doprowadziło do olbrzymiej katastrofy ekologicznej. Składowane tam odpady mają 550 tysięcy metrów sześciennych. W 2005 roku niebezpiecznej cieczy, która powstaje po przepłynięciu przez odpady wód gruntowych, było tak dużo, że zaczęła przelewać się przez brzegi, ściekając w stronę centrum miasta. - Wystarczyło wtedy wdepnąć w tę ciecz butem i czuło się, że podeszwa parzy - mówi Michał Kozłowski, mieszkający w pobliżu wyrobiska. Chemikalia wypompowywano przez trzy lata. Nadal na dnie wyrobiska jest ich kilkaset metrów sześciennych, czyli jak kilka wypełnionych po brzegi basenów. Nadmiar wody napływającej do wyrobiska jest odpompowywany, zanim dotrze do składowiska.

W drugim etapie rekultywacji składowisko ma być odizolowane od wód. To rozwiązanie nie jest ostatecznym, bo na razie nie wymyślono skutecznego na to sposobu. - Najlepiej byłoby wywieźć odpady na odpowiednio zabezpieczony teren. Nowe, dobrze przystosowane składowisko - sugeruje prof. Tadeusz Gołda z Wydziału Geologii Górniczej i Inżynierii Środowiska z AHG, który kilka lat temu badał "Górkę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska