https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słońce, góry, górale i... cisza

Przemysław Bolechowski
06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red 06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red 06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red
06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red 06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red 06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red
Burmistrz Zakopanego Janusz Majcher wysłał ostrzeżenie do wszystkich właścicieli lokali przy Krupówkach. Przypomina w nim, że zgodnie z prawem nie wolno używać urządzeń nagłaśniających w miejscach publicznych bez zezwolenia Urzędu Gminy. Co nie podoba się burmistrzowi? Ryczące przez całą dobę głośniki w ogródkach restauracyjnych, na które w pismach do magistratu skarżyli się zarówno mieszkańcy Zakopanego, jak i - podobno - turyści.

- Wymyśliłem hasło "Ciche Zakopane" - mówi Majcher. - Zależy mi, żeby sąsiadujące ze sobą lokale gastronomiczne nie wystawiały głośników i nie walczyły ze sobą, kto kogo zagłuszy. A teraz mamy
w centrum miasta prawdziwą kakofonię.Takiemu zjawisku mówię stanowcze "nie".

Burmistrz w piśmie do restauratorów przypomniał, że jeżeli chcą cieszyć uszy gości góralską muzyką, to oczywiście mogą to robić, ale tylko w zamkniętym lokalu.
- To nie jest moje zarządzenie. Tak stanowią obowiązujące w Polsce przepisy. Ja jedynie zapowiadam, że będę je egzekwował - mówi Majcher. Biznesmenom, którzy nie zastosują się
do przepisów i nie schowają głośników, grozi mandat w wysokości 500 zł. A jeżeli sprawa trafi do sądu grodzkiego, mogą dostać nawet 5 tys. zł grzywny.

Co na to sami zainteresowani? O piśmie burmistrza mówią chętnie, ale tylko anonimowo. Uważają,
że mimo szczerych chęci burmistrz Majcher nie będzie w stanie wskrzesić martwego przepisu.
- Wszyscy na Krupówkach puszczają muzykę góralską do kotleta. A latem nie da się przecież wytrzymać w lokalu przy zamkniętych drzwiach. Ludzie się ugotują, bo mało kto ma klimatyzację. Więc nawet jak ściszymy muzykę w ogródkach, to i tak nadal będzie ją słychać na zewnątrz - mówi właściciel jednej z restauracji przy Krupówkach.

Inni podkreślają, że wieczorem w każdej szanującej się karczmie gra kapela góralska. - Muzyka
na żywo ma przyciągać nam klientów. Przy zamkniętych drzwiach mija się to z celem. To jakaś paranoja. Jeśli ktoś mieszka w kurorcie, to musi się liczyć z uciążliwościami. Jeżeli ktoś kocha ciszę, to niech sprzeda mieszkanie i jedzie na wieś - oburza się menedżer jednej z karczm.

Burmistrz jest jednak nieugięty: - Wiele osób skarży się, że i o 3.00 nad ranem na Krupówkach jest hałas. Tak być nie może.

Majcher ma za sobą mieszkańców. - Mamy mądrego burmistrza - podkreśla Stanisław Łukaszczyk
z Krupówek. - Często puszcza się tutaj muzykę na cały regulator, a wtedy to nawet zwierzęta mają dość. Czas zrobić porządek.

A turyści, którzy jak co roku tłumnie odwiedzają Zakopane? Ci, których pytaliśmy o zdanie, generalnie byli za pomysłem uciszenia Krupówek. Zależało im tylko na tym, by z deptaka nie zniknęli uliczni grajkowie, decydujący o kolorycie najsłynniejszej zakopiańskiej ulicy.

Niektórzy przypominali, że jeżeli ktoś przyjeżdża do Zakopanego i idzie na Krupówki, to raczej nie po to, by w ciszy kontemplować uroki przyrody. - To możne robić z powodzeniem kilkaset metrów wyżej - usłyszeliśmy od jednego z turystów. I trudno się z nim nie zgodzić.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska