Jako, że do wypadku doszło pomiędzy Dolnym Kubinem a Rużomberkiem, to uciekający Polak miał do przejechania około 70 km zanim z powrotem znalazłby się w naszym kraju. Mimo to pędził z dużą prędkością nawet w sytuacji, gdy namierzył go patrol słowackiej drogówki, którego funkcjonariusze nakazali mu się zatrzymać.
- Mężczyzna nie zastosował się jednak do naszych zaleceń i zaczął jechać jeszcze szybciej - czytamy w komunikacie słowackiej policji. - Jego jazda zagrażała innym uczestnikom ruchu. W tej sytuacji musieliśmy zdecydować się na użycie broni. Po strzałach ostrzegawczych przestrzelono Polakowi jedną z opon w samochodzie. Dzięki temu samochód się zatrzymał.
Obecnie 20-letni pirat drogowy z naszego kraju przebywa w słowackim areszcie. Wiadomo, że nie był pijany, ani też pod wpływem narkotyków. Dlaczego więc uciekał? Można domniemywać, że uciekł z miejsca wypadku, bo bał się liczonego w euro mandatu. Teraz jednak będzie miał jeszcze większe problemy z prawem, bo Słowacy już zapowiadają, że będą chcieli postawić go przed sądem.
To już kolejna historia, gdy polscy kierowcy są negatywnymi bohaterami zdarzeń drogowych na Słowacji. Jesienią zeszłego roku kilku naszych rodaków urządziło sobie nielegalne wyścigi w super samochodach na drogach naszych południowych sąsiadów.
W czasie rajdu doszło do śmiertelnego wypadku. Jego sprawca cały czas przebywa w słowackim areszcie i czeka na rozpoczęcie procesu. Jego kompani z innych samochodów po wielu miesiącach odsiadki zostali zwolnieni za kaucją.
Więcej o tamtym wypadku przeczytasz TUTAJ
Słowacja: Polacy, którzy urządzili sobie "śmiertelny rajd", ...
WIDEO: Pościg za polskim kierowcą na Słowacji. Funkcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze
Źródło: x-news/Słowacka Policja
