Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Sługi wojny": Tylko Piotr Stramowski może uratować nas przed epidemią

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
W najbliższy piątek premierę będzie miał nowy polski thriller - „Sługi wojny”. Pilnie strzeżona tajemnica armii, niewyjaśnione morderstwo i policyjny duet, który nie cofnie się przed niczym, by zapobiec katastrofie - to w skrócie fabuła filmu z Piotrem Stramowskim w roli głównej.

Kiedy reżyser Mariusz Gabryś zrealizował trzy lata temu we Wrocławiu policyjny kryminał „Sługi bożę”, niemal od razu wpadł na pomysł kolejnego filmu, którego akcja osadzona byłaby we Wrocławiu. Tak narodził się scenariusz „Sług wojny”, który łączy ze „Sługami bożymi” ta sama komenda policji. Inspiracją do stworzenia fabuły nowego filmu były już jednak inne wydarzenia.

- Trampoliną do zajęcia się tym tematem były informacje, jakie znalazłem w internecie, dotyczące łatwości pozyskania danych genetycznych polskich żołnierzy. To było dla mnie prawdziwym wstrząsem. Zaczęliśmy razem z Maciejem Strzemboszem – współautorem scenariuszy obu części „Sług” i producentem „Sług bożych”, drążyć temat i dotarliśmy do informacji, które uświadomiły nam, jak bardzo to, co już się wydarzyło, może być niebezpieczne. Na tej podstawie stworzyliśmy zupełnie fikcyjną historię z obszaru genetyki, gry wywiadów i bioterroryzmu.

Znalezione zostaje ciało profesora Jerzego Abramskiego – specjalisty od przeszczepu szpiku i szefa firmy działającej na polu transplantologii. Jest jasne, że mężczyzna został zamordowany. Do sprawy zostaje przydzielony komisarz Samborski. Na miejscu policjant dowiaduje się, że będzie zmuszony poprowadzić śledztwo wspólnie z młodszą aspirant Martą Zadarą. Mimo początkowych uprzedzeń, para policjantów tworzy niezawodny duet. Wkrótce ginie kolejna osoba z bliskiego otoczenia profesora. Zaczyna się wyścig z czasem.

Przed rozpoczęciem produkcji „Sług wojny” najważniejsze było obsadzenie głównej roli. Współscenarzysta i producent filmu Maciej Strzembosz wpadł na pomysł, aby w roli komisarza Samborskiego obsadzić Piotra Stramowskiego. To w tej chwili „dyżurny” twardziel polskiego kina, który zdobył wielką popularność grając Majamiego w cyklu „Pitbull”.

- Przygotowując się do roli w „Pitbullu” Patryka Vegi dobrze poznałem polską policję od środka. Dotarłem do tych wszystkich ludzi i miejsc, które od tamtej pory są ze mną prawie cały czas. Gdyby nie „Pitbull” pewnie nigdy nie miałbym szansy dotrzeć do tego środowiska i poznać go aż w takim stopniu . Śmieję się, że od tego czasu gram policjanta naprawdę zaskakująco często. Wystarczy, że dostanę klamkę, kaburę, kajdanki i odznakę i już wiem, co robić - mówi Stramowski.

Obok Patryka Stramowskiego w „Sługach wojny” zobaczymy dwie młode polskie aktorki - Marię Kanię (znaną z „Ataku paniki” oraz Karolina Czarnecka (zdobyła popularność jako piosenkarka, wykonując słynny utwór „Koka, hera, hasz, LSD”). Towarzyszy im weteran polskiego kina - Paweł Królikowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Sługi wojny": Tylko Piotr Stramowski może uratować nas przed epidemią - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska