Czytaj także: Nowy Sącz: bezkarnie leją ścieki do Dunajca
Wypadek o którym "Gazeta Krakowska" informowała obszernie latem 2008 r. wstrząsnął opinią publiczną całej Polski. Dziecko zmarło wskutek urazu serca ponad cztery godziny po wypadku. Kluczowym zabiegiem, który zdaniem biegłych wypowiadających się na potrzeby śledztwa należało wykonać, aby ratować życie Kamila było tzw. odbarczenie - czyli nakłucie błon otaczających serce aby odprowadzić zbierającą się tam krew uniemożliwiającą normalną pracę serca.
Zabiegu nie wykonano w krynickim szpitalu gdzie dziecko trafiło po wypadku, choć prawidłowo zdiagnozowano uraz. Wezwano karetkę pogotowia z Nowego Sącza, aby zabrała małego pacjenta do odległego o ponad 30 kilometrów szpitala powiatowego. Do sądeckiego szpitala Kamil trafił po godzinie 17. tutaj zabieg wykonano, jednak jak się okazało - było za późno. Trzy godziny po wypadku sądeccy lekarze próbowali reanimować chłopca - bez skutku. Zgon stwierdzono o godz. 18.
Na wtorkową rozprawę stawiło się pięciu obrońców oskarżonych lekarzy. Wszyscy wnioskowali o utajnienie jej przebiegu uzasadniając, że upublicznienie informacji z procesu może zaszkodzić ich opinii. Przeciwny wnioskowi był oskarżyciel - prok. Ludwik Huzior, który prowadził śledztwo w sprawie śmierci Kamila.
- Nie widzę powodów do wyłączać jawność, wręcz w interesie oskarżonych jest, aby opinia publiczna wiedziała jaki jest przebieg procesu - mówił. Sędzia zdecydował utajnić rozprawę - ale jak zaznaczył - z nieco innych względów niż te które wynikały z wniosku oskarżonych. - Będą zeznawać świadkowie, osoby trzecie które zostały zwolnione z tajemnicy lekarskiej. Jawność mogłaby naruszyć dobra tych właśnie osób trzecich - uzasadniał swoją decyzję sędzia Jagoda. Obrońcy i oskarżyciele szykują się na proces, który ich zdaniem może potrwać nawet 2-3 lata.
Uwaga! Nowy konkurs! Odpowiedz na pytanie i wygraj bilet do kina ARS
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**