- Około godziny szesnastej szłam ulicą Kościuszki - opowiada pani Maria, osiemdziesięciolatka mieszkająca w jednym z bloków wzdłuż głównej arterii komunikacyjnej miasta. - Miałam przespacerować się z psem, ale nawet nie przeszłam dwustu metrów, bo dosłownie mnie zatykało - do domu wróciłam z szalikiem przy ustach - skarżyła się.
Nad całym Zawodziem, ale też Starówką unosiła się gruba warstwa chmur, a w zasadzie mieszaniny spalin, dymów z komina, rozmaitych wyziewów. Kamila Pakuła, ekodoradca z UM wyniki zna. I nie ma dobrych wieści: powietrze w Gorlicach to nie tylko kwestia tego, ile palimy, ale czym i jak.
- Powtarzam: świadomość przede wszystkim - mówi z powagą.
Pytana o, to kiedy i czy w ogóle sytuacja ma szansę się poprawić, odpowiada wprost: mówimy odejść od myślenia „tu i teraz”. Dopóki nie uświadomimy sobie, że dzisiejsze oszczędności na jakości paliw stałych, będą miały swoje następstwa w przyszłości, choćby w zdrowiu naszych bliskich.
- Zielone Gorlice - tak się nam przynajmniej do tej pory wydawało - wcale nie są takie zielone - mówi.
Zamontowane czujniki działają poglądowo - nikt nam nie będzie klaskał, jeśli będą świeciły na zielono. Z drugiej strony nikt nas też nie ukarze - jeśli dominował będzie na nich bordowy, ostrzegawczy kolor. Wybór należy do nas.
KONIECZNIE ZOBACZCIE:
WIDEO: Jak walczyć ze świątecznymi kaloriami?
Źródło: Tarnowskie Media sp. z o.o.