Spuśćmy zasłonę milczenia na ludzi wciąż chętnych i gotowych reklamować na stadionie skompromitowaną markę „Sharks” (poszło o zakaz wywieszenia flagi z tym napisem), próby nawiązywania z nimi dialogu są bezcelowe z dwojakich względów. Po pierwsze etycznych, po drugie szkoda czasu. No, chyba że w kimś płonie ewangelizacyjny duch, to proszę bardzo, ale lepiej mimo wszystko wierzyć w skuteczność programów resocjalizacji.
Warto za to w tym miejscu rozprawić się z fetyszem zorganizowanego dopingu, którego brak jest jedynym skutkiem działań obrażonych osób, a bez którego, co skutecznie nam wmówiono, mecze piłkarskie nie mają rzekomo racji bytu. Otóż nic bardziej mylnego. Do tej pory troszcząc się o dobre relacje z ultrasami i stojącymi za nimi „grupami decyzyjnymi” zupełnie ignorowano tę część widowni, która ma gdzieś oprawy, a na stadion nie wybiera się, aby podziwiać manifesty ideologiczno-historyczne wymieszane z pozdrowieniami do więzienia i chrypą strudzonego zapiewajły. A w czym utwierdził wszystkich mecz z Pogonią, to w niej tkwi o wiele większy potencjał, a spontaniczne reakcje sprawdzają się o wiele lepiej niż monotonia „zorganizowanego dopingu”. A nawet jeśli uważacie inaczej, to jednak w naszych realiach to rozwiązanie o wiele zdrowsze.
Warto dziś trzymać za Wisłę kciuki. Byłoby jeszcze wspanialej, gdyby na zasadzie symetrii ze stadionu Cracovii również zniknęły idiotyczne flagi np. z przekreśloną „Białą Gwiazdą” i nazwami bojówek. Tym panom, którzy uparcie promują etos kibica-bandyty, już dziękujemy. Bawcie się sami.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaDZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Narciarskie MŚ w Seefeld. Program, wyniki
Kuba wrócił! Obejrzyj, jak bawili się kibice Wisły
Tak fani Cracovii fetowali wygraną z Legią
Cheerleaderki zachwycają wdziękiem i urodą