Czyżby sprawa utknęła w martwym punkcie? – Nie chciałbym za wiele mówić. W mediach ukazało się już sporo informacji na ten temat – przyznaje w rozmowie z „Gazetą Krakowską” ten 24–letni zawodnik.
Błanik poinformowany o tym, że rozmawialiśmy ostatnio z p.o. prezesa Sandecji Łukaszem Morawskim, który przyznał, że nikt w Nowym Sączu nie chce robić piłkarzowi żadnych problemów i najważniejsze jest to, żeby nie był na tym stratny, chce jednak odnieść się do tych słów: – Powiedzieć można dużo, szkoda tylko, że czyny są inne… – mówi nam pomocnik, a w jego głosie czuć spory zawód.
– Wszystko działa teraz na moją niekorzyść. Cały czas nie mogę grać, zostaje mi jedynie trening. Jestem tak jakby w jakimś zawieszeniu, w próżni. To wszystko robi mi Sandecja. Nie spodziewałem się, że cała sprawa będzie tak wyglądać. Gdybym to wiedział, nie zrobiłbym takiego ruchu. Nie mogę nawet zadebiutować w Koronie, to boli.
Piłkarz nie rozumie dlaczego jego były klub ma jakieś „ale” w stosunku do całej transakcji. – Papier jest podpisany, klauzula (ok. 60 tys zł) wypełniona. Dziwne, bo Sandecja nic na tym nie zyska, ale za to ja mogę wiele stracić. Kompletnie tego nie rozumiem – podsumowuje nasz rozmówca.
Sportowy24.pl w Małopolsce
