Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdź gdzie na naszych drogach jest najbardziej niebezpiecznie. Mamy mapę wypadków

Redakcja
Dla wielu z nas – gapiów, wypadek kończy się w chwili, gdy karetka zabierze rannych, służby uprzątną miejsce, a policja rozpocznie pracę, by ustalić przebieg zdarzenia. Dla żyjących ofiar moment ten jest dopiero początkiem walki o powrót do sprawności fizycznej, która trwa nieraz latami. Psychiki często już nie da się uleczyć.

W tym roku na terenie powiatu oświę­cimskiego doszło do 80 wypadków drogowych, w których rannych zostało 106 osób. Jedną z nich jest 24-letnia Katarzyna z Bulowic, którą młody kierowca z Czańca potrącił na przejściu dla pieszych.

Zdążyła odepchnąć wózek

– To było 1 października około południa – wspomina pani Katarzyna. – Tego dnia nie wysłałam niespełna dwuletniego synka do przedszkola. Wybraliśmy się na spacer, z którego nie wróciłam do domu – dodaje.

Kobieta wiozła syna w wózku. Najpierw zrobiła zakupy w sklepie naprzeciw cmentarza w Bulowicach (przy DK 52), po czym chciała pójść na grób dziadka, by zapalić znicz. Gdy weszła na przejście dla pieszych, widziała, że w jej stronę zbliża się samochód, ale nie potrafiąc ocenić jego prędkości stwierdziła, że jest na tyle daleko, iż zdąży bezpiecznie dotrzeć na drugą stronę ulicy.

– Pamiętam, że usłyszałam pisk opon i obróciłam głowę w prawo, wtedy zobaczyłam dym wydobywający się z kół tego auta – opowiada kobieta. – Zadziałałam chyba instynktownie, bo jedyne, co zdążyłam zrobić, to pchnąć wózek z synem z całych sił przed siebie, dzięki czemu go uchroniłam. Ja nie zdążyłam uciec – dodaje.

Samochód potrącił panią Katarzynę, gdy ta miała do pokonania jedynie pół metra do końca „zebry”. Siła uderzenia rzuciła jej ciało kilka metrów dalej.

– Kiedy odzyskałam przytomność, byli wokół mnie jacyś ludzie, syn płakał, bo wózek się wywrócił i bardzo się bał. Ktoś powiedział, że karetka już jedzie – relacjonuje.

Ranną kobietę zabrano do szpitala. Spędziła tam pięć dni. – Mam złamaną kość łonową przy spojeniu, potłuczone kolano i głowę – wyznaje pani Katarzyna. – Najbliższe tygodnie spędzę w łóżku, bo miejsce złamania nie nadaje się do gipsowania, więc muszę to odleżeć – dodaje i przyznaje, że skutki wypadku odczuwać będzie do końca życia. Mimo że nie zrobiono jej jeszcze szczegółowych badań, lekarze nie mają wątpliwości – nigdy nie urodzi już dziecka siłami natury. – Jeśli w ogóle będę mogła mieć dzieci, to czeka mnie poród przez cesarskie cięcie – wzdycha kobieta.

Dla młodej mamy największym bólem nie są połamane kości i siniaki na ciele. Najgorsze jest to, że nie może zająć się swoim dzieckiem.

– Statystyki to tylko liczby. Nie znajdziemy w nich informacji, że na 50 osób rannych przypada kolejne 300 osób pokrzywdzonych. Są nimi żony, mężowie, rodzice, dzieci, rodzeństwo ofiar, którzy cierpią tak samo i muszą zmienić całe swoje życie, aby zapewnić opiekę osobie po wypadku – podkreśla.

Auto wbiło go w płot

O tym, jak ciężko wrócić do normalności po wypadku drogowym, doskonale wie Konrad Gwóźdź z osady Stawy Grojeckie. 22-latek cudem przeżył uderzenie hondy, do którego doszło 18 września 2006 roku. Miał wtedy 13 lat.

– Była godz. 14. Wysiadłem z autobusu i poboczem, właściwą stroną ulicy ruszyłem do domu. Nie było tu wtedy chodnika – mówi Konrad. – Samochód uderzył mnie dokładnie środkiem.

W wyniku uderzenia Konrad rozbił głową przednią szybę hondy, a auto pchnęło go dziewięć metrów dalej wbijając w ogrodzenie pobliskiej posesji. Kierowca zatrzymał się dopiero w chwili, gdy dobił do leżącego chłopca, miażdżąc jego nogi i rękę.

– Nie straciłem przytomności, ale niewiele pamiętam – wspomina Konrad. – Wiem, że zaraz po wypadku był obok mnie kolega. Wybiegł z domu, w którego ogrodzenie mnie wbiło – dodaje.

Ratownicy, którzy przybyli na miejsce, przyznali, że czegoś podobnego nie wiedzieli wcześniej. Nie wierzyli, że chłopiec, który częściowo jest pod autem, w ogóle żyje.

– Miałem nogi tak poplątane, że nie wiedzieli, która to prawa, a która lewa – wspomina mężczyzna. – Widok musiał być przerażający, bo mój tata, który też przybiegł na miejsce, zemdlał, gdy mnie zobaczył – wspomina.

Konrad trafił od razu do szpitala w Krakowie-Prokocimiu. Pierwsza operacja, jaką przeszedł, trwała 6,5 godz.

– Miałem cztery wieloodłamkowe złamania otwarte z przemieszczeniem, wstrząs mózgu i liczne otarcia – relacjonuje 22-latek. – W szpitalu spędziłem dwa miesiące. Potem dostałem przepustkę na dwa tygodnie i wróciłem na kolejny miesiąc na oddział – dodaje.

Powrót do zdrowia trwał u Konrada 1,5 roku. Dziś już nie budzą go w środku nocy koszmary związane z wypadkiem.

– Co jakiś czas czuję jednak rwanie w nogach – mówi Konrad. – Ból jest wtedy nie do zniesienia. Na całym ciele wciąż mam czarne, kilkumilimetrowe punkty. To resztki asfaltu, który wbił mi się pod skórę – dodaje, pokazując znamiona.

Policyjne statystyki pokazują, że w naszym regionie z roku na rok zdarzeń drogowych jest coraz więcej.

– Wielu wypadków można byłoby uniknąć, gdyby przy najbardziej niebezpiecznych ulicach powstały chodniki, piesi bezwzględnie nosiliby kamizelki odblaskowe, ulice byłyby dobrze oświetlone, a kierowcy ostrożniejsi – mówi Małgorzata Jurecka, rzecznik oświęcimskiej policji.

POWIAT OŚWIĘCIMSKI
W tym roku na drogach powiatu doszło do 80 wypadków, w których rannych zostało 106 osób, a kolejnych 10 zginęło, z czego sześciu pieszych.

Wypadków z udziałem pieszych było 16, w których rannych zostało 12 osób, a zginęło sześć. W ubiegłym roku policjanci odnotowali tu 107 wypadków drogowych, w których zginęło 14 osób, natomiast rannych zostało 115 osób. Wypadków z udziałem pieszych było 48, w których 38 osób zostało rannych, natomiast pięć poniosło śmierć.

Miejsca, w których doszło do wypadków śmiertelnych, w tym roku:
Brzeszcze, ul. Ofiar Oświęcimia (dwie ofiary), Łęki, ul. Piastowska (jedna ofiara), Kęty, ul. Sobieskiego (jedna ofiara), Piotrowice, ul. Akacjowa (jedna ofiara), Osiek, ul. Główna (jedna ofiara).

Ulice, na których najczęściej dochodzi do wypadków, kolizji i potrąceń, to:
Ul. Zatorska (obwodnica Oświęcimia), ul. Dąbrowskiego i Fabryczna w Oświęcimiu, ul. Krakowska w Bobrku, ul. Śląska w Babicach, ul. Ofiar Oświęcimia w Brzeszczach oraz droga wojewódzka 948 (ul. Beskidzka, Piastowska, Łęcka, al. Jana Pawła II) i droga krajowa nr 52, która zaczyna się w Kętach od ul. Krakowskiej i biegnie przez powiat wadowicki.

POWIAT WADOWICKI
W tym roku na drogach powiatu doszło do 94 wypadków, w których zginęło siedem osób. Były w miejscowościach:
Lanckorona (jedna ofiara), Stronie jedna ofiara), Zakrzów (jedna ofiara), Tomice (jedna ofiara), Wieprz (jedna ofiara), Gierałtowice (jedna ofiara) oraz Zygodowic (jedna ofiara).

Do najbardziej niebezpiecznych dróg w powiecie należy krajowa nr 52. „Czarne punkty” to:
Andrychów, ul. Krakowska, Inwałd, ul. Wadowicka, Brody, Kalwaria Zebrzydowska, ul. Jagiellońska, Izdebnik, Chocznia, ul. Kościuszki.

Uważać należy też na drodze krajowej nr 28. Najwięcej wypadków odnotowano w Mucharzu i w Wadowicach na ul. Zegadłowicza. Niebezpiecznie jest też w Wadowicach na ul.Piłsudskiego.

ZAŁÓŻ KAMIZELKĘ!
Po zmroku pieszy idący poboczem jest dla kierowcy prawie niewidoczny. Jeśli nie ma elementów odblaskowych, zostanie zauważony dopiero z odległości 20–30 metrów, więc na jego ominięcie lub zahamowanie jest zbyt mało czasu. Sytuacja się zmienia, gdy pieszy nosi odblaski. Wtedy jest widoczny już z odległości 150 metrów. Odblaski można dostać za darmo w urzędach gmin i komendach policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska