FLESZ - Sankcje dla Rosji muszą być miażdżące

W widłach Dunajca i Popradu w Starym Sączu wybudowano obserwatorium bobrów. Enklawa Przyrodnicza "Bobrowisko" stała się bardzo popularnym miejscem wśród turystów, ale w ciągu kilku lat swojej działalności tylko nielicznym udało się zobaczyć tam wspomnianego gryzonia. Stało się to też powodem żartów w popularnym programie na YouTube "Kanał Sportowy". Bobry najwyraźniej wybrały inne miejsce do życia, są bliżej zabudowań i zdarza się, że utrudniają życie mieszkańcom.
W Skrudzinie, malowniczo położonej miejscowość w Kotlinie Sądeckiej, przy głównym szlaku turystycznym na Przehybę na rzece Jaworzynka bobry budują tamy między dwoma mostami. W przypadku większych opadów może to być poważnym zagrożeniem, ale w porze suchej prawdziwą atrakcją.
- W tej chwili bobrowisko mamy w Skrudzinie. Można bardzo blisko podejść, zobaczyć jak zrobiona jest już duża zapora, a tworzy się druga. Oczywiście skierujemy w tej sprawie pismo do RDOŚ i będziemy się starać o to, żeby jednak spróbować z tymi bobrami coś zrobić - mówi radna, a jednocześnie sołtys wsi Skrudzina- Lidia Szewczyk.
Mieszkańcy obawiają się, że praca gryzoni może przyczynić się do wielkich szkód, szczególnie podczas intensywnych opadów deszczu, gałęzie i drewno naniesione w korycie rzeki przez bobry może zablokować przepływ, co w efekcie mogłoby grozić zniszczeniem mostu.
- Póki co zapraszamy turystów, żeby skorzystali z okazji i zobaczyli, liczymy że może uda się wykorzystać tę sytuację do uatrakcyjnienia szlaku turystycznego - dodaje Szewczyk.
W Nowym Sączu bobry od kilku lat można spotkać nad rzeką Kamienicą, zwierzęta pozostawiają po sobie ślady, które jednoznacznie świadczą o tym, że upodobały sobie rozlewisko na wysokości popularnych skałek. Tutaj także kilka lat temu aktywiści fundacji Nowe Kierunki w ramach Budżetu Obywatelskiego miasta chcieli stworzyć bobrowisko z wieżyczką, która miałaby szansę stać się ciekawą atrakcją dla mieszkańców i turystów, taką jaką jest bobrowisko w Starym Sączu. Inwestycja jednak nie dostała dopuszczona przez urzędników.
Więcej szkody niż pożytku
Bobry na terenie Sądecczyzny oraz w południowej Małopolsce zadomowiły się na dobre. W Łącku (powiat nowosądecki) pod osłoną nocy gryzoń wyciął drzewko ozdobne, które rosło przy rynku, gdyby nie kamery monitoringu wina zostałaby zrzucona na wandali.
Poważne szkody gryzonie wyrządziły w potoku Moszczeniczanka przy ul. Parkowej. To ślepa, ciasna uliczka, która prowadzi do nowej atrakcji jaką jest leśne molo na Miejskiej Górze w Starym Sączu oraz jedyna, która jest dojazdem do wielu domów przy tej ulicy. Mieszkańcy skarżą się na swoich dzikich sąsiadów, w tej sprawie skierowali wiele pism, bo boją się, że szkody będą jeszcze większe.
W ubiegłym roku wskutek ulewnych deszczy i działalności bobrów obsunął się kawałek koryta. W miejscu uszkodzenia gmina zamontowała barierki ochronne oraz nasyp z kamieni. Działania doraźne nie pomogą na dłuższą metę, władze gminy uzależnione są od decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która może wydać decyzję na usunięcie żeremi. Dlatego te na potoku Moszczeniczanka, za zgodą RDOŚ zostały legalnie usunięte. Mieszkańcy chcą jednak przesiedlenia bobrów, które rujnują im drogę. W tej sprawie skierowaliśmy pytania do RDOŚ, czekamy na odpowiedź.
Bobry zadomowiły się także nad Sołą już kilka lat temu. Ta rzeka płynąca przez Oświęcim ma wiele "dzikich" brzegów, więc zwierzęta nie są przez nikogo straszone, a nawet tak się zadomowiły, że nie boją się człowieka. Obgryzają wielką wierzbę nad brzegiem Soły, ok. 50 metrów od kładki pieszej, naprzeciwko zamku, czyli blisko centrum miasta. Trzy - cztery lata temu "zajęły" się drzewami w popularnym wśród oświęcimian parku przy ul. Bulwary. Ścięły kilka, ale nie zdążyły zrobić żeremi, bo przeszkodziła im w tym powódź.
Miliony na odszkodowania
Bóbr jest gatunkiem, który jeszcze w latach 70. był zagrożony wyginięciem. Od tamtej pory rozpoczęły się działania służące ich ochronie, ale reintrodukcji, czyli przemieszczania osobników na tereny, w których one historycznie występowały. Bobrów zaczęło przybywać, w efekcie obecnie populacja jest bardzo liczna, szacuje się, że w całej Polsce jest ich ok. 300 tysięcy.
- Powstał problem, bo bóbr jest obecnie gatunkiem chronionym, ale też uciążliwym, który powoduje duże szkody. W tej chwili z gatunków chronionych bobry są na zdecydowanej pozycji, czyli są liderem jeżeli chodzi o kwoty wypłacane z odszkodowań, bo sięgają już one dziesiątków milionów złotych - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Stanisław Michalik, nadleśniczy z Piwnicznej.
Jak przyznaje nadleśniczy coraz częściej RDOŚ podejmuje próby ograniczenia liczebności bobrów, których działalność przynosi zniszczenia.
- Są sytuacje, kiedy wyraża się zgodę na rozbieranie ich tam czy nor, które tworzą w wałach. Zakłada się pułapki żywołowne, a potem się je przemieszcza w tereny, gdzie nie będą tworzyły zagrożenia, w skrajanych przypadkach RDOŚ może wydać zgody na odstrzał redukcyjny - dodaje.
- Sądeccy milionerzy, niektórzy zaczynali w garażu. Zna ich cała Polska
- Przyłapani w czasie przerwy. Nie wiedzieli, że robią im zdjęcia do Google Street View
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- Karnawał po sądecku czyli lachowskie zapusty. Impreza przyciągnęła tłumy
- Kordian nagrał piosenkę idealną na Walentynki. Do klipu zaprosił finalistkę Miss