MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stoch mistrzem świata! Wielki dzień biało-czerwonych w Predazzo [ZDJĘCIA]

Przemysław Franczak
Kamil Stoch zdobył tytuł mistrza świata w skokach narciarskich na dużym obiekcie w Predazzo. Drugie miejsce zajął Słoweniec Peter Prevc, a trzecie Norweg Anders Jacobsen.

Piłkarze Wisły Kraków - wiosna 2013 [GALERIA]

Skocznia w Predazzo, 28 lutego 2003 roku. Adam Małysz skacze po swój drugi złoty medal podczas mistrzostw świata.
Skocznia w Predazzo, 28 lutego 2013 roku. Kamil Stoch skacze po swój pierwszy w karierze złoty medal mistrzostw świata. Z boku oklaskuje go Małysz. Nie można było tej historii wymyślić lepiej.

Mało tego - skoczek z Zębu zdominował czwartkowy konkurs w sposób, w jaki przed laty robił to Orzeł z Wisły. Po drugim skoku uniósł w górę ręce, ale wygranej nie był chyba do końca pewien. Dopiero kiedy zobaczył "1" na tablicy wyników osunął się z radości w ramiona kolegów z kadry. - Pamiętam jak mój tata powiedział mi, że muszę sto razy przegrać, żeby raz wygrać. Dzięki tato, nauczyłem się - mówił kilka minut później do kamer TVP. To były wielkie słowa, wielkiego - od wczoraj - mistrza.

25-letni Kamil długo czekał na ten dzień - dzień spektakularnego sukcesu. Wygrywał już w konkursach Pucharu Świata, ale nieśmiertelną sławę przynoszą triumfy na najważniejszych imprezach, czyli igrzyskach i mistrzostwach świata. W sobotę na mniejszej skoczni przeżył największe rozczarowanie w karierze (po I serii był drugi, ale zawody skończył na 8. miejscu), za to wczoraj był najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. - Moje marzenia się spełniły - przyznał wczoraj. - Miałem super dzień, super się bawiłem na skoczni, to był mój konkurs.

Dzień przed zawodami mówił tak: - Nie mam się już co czaić. Niepowodzenie na średniej skoczni dużo mnie nauczyło. Plan jest prosty. Po prostu muszę odpalić wszystko, co mam najlepsze.

Jak był mały na nartach napisał sobie flamastrem "Rakieta z Zębu". I teraz ta rakieta odpaliła. O tym, że to może być polski dzień na mistrzostwach w Val di Fiemme wiadomo było już po I serii. Stoch skoczył znakomicie - daleko (131,5 m) i w świetnym stylu (dostał nawet jedną "20") - i prowadził ze sporą przewagą na Słoweńcem Peterem Prevcem i Norwegiem Andersem Jacobsenem.

Nie liczył się broniący tytułu Austriak Gregor Schlierenzauer. - Pięć punktów to dużo, skok po złoto to tylko formalność - komentował z uśmiechem Małysz. Dla niego postawienie kropki nad "i" nigdy nie stanowiło większego problemu, ale jeśli jego i Stocha coś różni, to właśnie głównie psychika. Adam był mentalnie mocny, Kamil uchodzi za bardziej kruchego, wrażliwego. - On ma teraz taką pewność, że nie boję się o niego - uspokajał dawny mistrz. - Może być happy end, ale poczekajmy do końca, nie ma co zapeszać - mówił Piotr Żyła, który po swoich skokach czekał na decydującą próbę kolegi z kadry. Sam zajął 19. miejsce.

Stoch nie zawiódł; ani kibiców, ani siebie. Rozgrywkę z trenerem Słoweńców wygrał też szkoleniowiec Polaków Łukasz Kruczek. Goran Janus zdecydował, że Prevc będzie skakał z obniżonego rozbiegu (są za to dodatkowe punkty), Kruczek po chwili podjął identyczną decyzję. I nie pomylił się. Kamil znów poleciał daleko (130 m) i został trzecim - po Małyszu i Wojciechu Fortunie (tytuł zdobył razem ze złotem igrzysk w Sapporo) - polskim mistrzem świata w skokach narciarskich w historii. - Tym razem przed skokiem trzymałem nerwy w ryzach, byłem skupiony - opowiadał potem. - Wspaniałe jest to, że Kamil wytrzymał ciśnienie. Pokazał, że jest w takiej formie, że hej - komentował Małysz, który przyznawał, że bardzo się podczas konkursu denerwował. - Zwłaszcza przed jego pierwszym skokiem czułem się tak, jakbym to ja siedział na belce.
I rzeczywiście - Stoch skakał tak, że można było nie zauważyć różnicy. Srebro zdobył Prevc, a brąz Jacobsen.

To nie koniec emocji z udziałem polskich skoczków na MŚ w Val di Fiemme. Jutro na dużej skoczni zostanie rozegrany konkurs drużynowy. Po tym, co pokazują tu Polacy, to możemy myśleć o dobrym wyniku. Choć akurat wczoraj poza Kamilem i Żyłą, nasi reprezentanci kręcili nosami na swoje rezultaty. Dawid Kubacki był 20., a Maciej Kot po słabym drugim skoku zajął 27. miejsce. Sukces Stocha powinien im teraz jednak dodać skrzydeł.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska