Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Strażnicy użyli wobec mnie siły! Uszkodzili aparat fotograficzny"

Katarzyna Gajdosz [email protected]
Sprawa Sylwestra Adamczyka (z lewej) jest kolejną z pomnikiem Armii Czerwonej w tle. Wspierają go przyjezdni z ZKPN i kombatanci
Sprawa Sylwestra Adamczyka (z lewej) jest kolejną z pomnikiem Armii Czerwonej w tle. Wspierają go przyjezdni z ZKPN i kombatanci Fot. Katarzyna Gajdosz
Sądecki fotografik Sylwester Adamczyk stanął przed sądem, za zakłócanie porządku publicznego podczas rozbiórki pomnika Armii Czerwonej.

To już kolejna rozprawa z pomnikiem Armii Czerwonej w tle. Tym razem sprawa dotyczy znanego sądeckiego fotografika Sylwestra Adamczyka, który 10 lipca fotografował na zlecenie miesięcznika „Sądeczanin” miejsce rozbiórki pomnika Armii Czerwonej.

Straż miejska w Nowym Sączu, która wystąpiła z wnioskiem o jego ukaranie, zarzuca Adamczykowi zakłócanie porządku publicznego oraz niewylegitymowanie się przed funkcjonariuszami straży. Fotograf nie przyznaje się do żadnego z zarzutów. Wczoraj składając przed sądem wyjaśnienia, nie krył zbulwersowania całą sytuacją. Przekonywał, że nie wylegitymował się przed strażnikami, bo nie miał przy sobie dowodu osobistego, ale za to podał swoje personalia. Jego zdaniem sprawa toczy się przeciwko niewłaściwej osobie. To on czuje się poszkodowany. - Byłem w miejscu publicznym w roli dziennikarza - mówi Adamczyk. Opowiada, że jego obecność nie spodobała się osobom zajmującym się rozbiórką. Kwestionowali jego prawo do robienia zdjęć. Doszło między nimi do szamotaniny. - Operator koparki podszedł do mnie i dwa, trzy razy mnie uderzył, wytrącając z ręki komórkę - mówi Adamczyk. Dodaje, że wówczas stojący obok strażnicy miejscy, zamiast mu pomóc, dołączyli do napastników. - Użyli wobec mnie siły - mówi. Podczas ich interwencji uszkodzony został aparat fotograficzny.

Zeznający wczoraj przed sądem świadkowie na sprawę patrzą inaczej. Ich zdaniem fotograf swoim zachowaniem stwarzał zagrożenie dla siebie i otoczenia, wchodząc na gruzowisko i robiąc tam zdjęcia. Strażnicy, jak twierdzą, kazali mu z tego powodu opuścić teren, uprzedzając, że jeśli ich nie posłucha, będą musieli użyć wobec niego siły. Interweniowali, wyprowadzając go z terenu rozbiórki. Na miejsce wezwano policję. Strażnicy zeznali, że Adamczyk pokazał dowód osobisty policjantom, a im nie chciał. Wczoraj sąd nie podjął żadnej decyzji. Następna rozprawa odbędzie się w maju.

Przed sądeckim sądem stawało już wcześniej kilku innych uczestników manifestacji, którzy domagali się likwidacji pomnika. - To są zwykle rozprawy typu: „Dajcie mi człowieka, a znajdzie się na niego paragraf” - uważa Krzysztof Bzdyl, przewodniczący Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89. Dodaje, że najczęstszym „działem” wytaczanym przeciwko walczącym z sowieckimi symbolami na ziemiach Polski jest paragraf mówiący o zakłócaniu porządku publicznego. - Dzisiejsza rozprawa jest jedną z ponad 30, w jakich już uczestniczę. Od roku nic innego nie robię, tylko na nie jeżdżę, by wesprzeć oskarżanych - mówił wczoraj „Gazecie Krakowskiej”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska