Nowy Sącz: trwa masowa wycinka drzew
Władze Piwnicznej zapowiadają, że pozwą do sądu spółkę, jeśli ta do 2 stycznia 2012 roku nie ureguluje zobowiązań finansowych wobec miasta i gminy. Z podobnymi roszczeniami zamierzają wystąpić także prywatne osoby, które wydzierżawiły swoje grunty inwestorowi.
Tak kończy się projekt, który miał przywrócić narciarstwo w Suchej Dolnie i przyciągnąć turystów do Piwnicznej. Początkowo przed spółką rysowały się wspaniałe perspektywy. 30 stycznia 2009 r. burmistrz Edward Bogaczyk podpisał akt notarialny z jej ówczesnym prezesem Jackiem Kostuchem. Inwestor zapowiadał budowę nowoczesnego wyciąg na górę Eliaszówkę, kilku tras narciarskich, wież widokowej na szczycie, restauracji i parkingu. Gmina ze swojej strony na 30 lat wydzierżawiła 20 hektarów swoich terenów i część parkingu w Kosarzyskach. Spółka już wcześniej podpisała z prywatnymi właścicielami gruntów umowy dzierżawne. Dla wielu z nich opłata była bardzo atrakcyjna, sięgała nawet do 11 tysięcy złotych rocznie. W sumie na 40 hektarach miało powstać do zimy 2010 r. nowe centrum narciarstwa na poziomie europejskim. Do dzisiaj jednak nic nie wybudowano.
- Od początku roku prowadziliśmy rozmowy z burmistrzem Bogaczykiem na temat wprowadzenia zmian w planie zagospodarowania przestrzennego tego miejsca, aby przebieg jednej z ważniejszych tras narciarskich odpowiadała standardom bezpieczeństwa - mówi Piotr Stefaniak, prezes zarządu Suchej Doliny. - Bez tych zmian moglibyśmy przekopać pół góry, ale na to potrzebne są kolejne uzgodnienia środowiskowe.
Stefaniak przyznaje, że jego firma nie płaciła czynszu. Proponowała to zrobić dopiero po sfinalizowania zmian w gminnym planie.
- Niestety, otrzymaliśmy odmowę - mówi. - Nie ma sensu wypłacać 100 tysięcy złotych rocznie właścicielom gruntów, dlatego zawieszamy działalność. Nie budujemy stacji, chyba że w Piwnicznej zmienią zdanie i wykażą dobrą wolę.
Wiceburmistrz Tomasz Kmiecik zapewnia, że Piwniczna cały czas jest zainteresowana powstaniem stacji narciarskiej w Suchej Dolinie.
- Ale od podpisania umowy notarialnej nie wpłacono ani złotówki na konto Urzędu Miasta i Gminy - nadmienia.
Jak twierdzi, rocznie z tytułu dzierżawy ziemi miało wpływać blisko 50 tysięcy zł ("a i tak obniżyliśmy im czynsz o 25 proc."). Po wybudowaniu stacji czynsz wzrósłby do 195 tys.
- Nie wspominam o prywatnych właścicielach gruntów, którzy przychodzą do urzędu, pytając nas, kiedy im spółka zapłaci - dodaje wiceburmistrz Kmiecik.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!
Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!