https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Sukces historycznych gawęd

Lucjan Strzyga
Historyczna narracja przeszła w ostatnich latach prawdziwą metamorfozę. Od siermiężnych, pozbawionych fotografii tomiszczy, złożonych głównie z dat i zbioru abstrakcyjnych faktów, do wciągających czytadeł zdolnych wzbudzić emocje u najbardziej wybrednego czytelnika
Historyczna narracja przeszła w ostatnich latach prawdziwą metamorfozę. Od siermiężnych, pozbawionych fotografii tomiszczy, złożonych głównie z dat i zbioru abstrakcyjnych faktów, do wciągających czytadeł zdolnych wzbudzić emocje u najbardziej wybrednego czytelnika
Opasłe historyczne tomiszcza, w których myśl autora biegła meandrami wyznaczanymi przez suche daty i fakty to już przeszłość. Dziś historię opowiada się tak, by zaciekawić wartką akcją, a nierzadko sensacyjnym klimatem. Do tego przyzwyczaił nas już Bogusław Wołoszański, który, tworząc "Sensacje XX wieku" jako pierwszy nad Wisłą zaproponował z inny styl historycznej narracji.

Kryterium atrakcyjności coraz częściej posługują się wydawcy historycznych rozpraw, także tych, które wychodzą spod ręki rodzimych badaczy. Weźmy choćby znakomity tom Bartosza Kruszyńskiego przygotowany z okazji 90. rocznicy Bitwy Warszawskiej, zatytułowany "Poznańczycy w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920" (wyd. Rebis). Kruszyński wziął sobie najwyraźniej do serca marketingowe doświadczenia Wołoszańskiego. Jego książka to wciągająca wyprawa w zupełnie nieznany dotąd świat: oto Wielkopolanie u progu rodzącej się państwowości ruszają na Kresy, do walki z bolszewickim najeźdźcą.

W sensacyjnym tonie utrzymana jest również książka Davida G. Williamsona (specjalizującego się we współczesnej historii Niemiec), nosząca intrygujący tytuł "Zdradzona Polska. Napaść Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 r." (wyd. Rebis). Temat, wydawałoby się, jest oklepany, ale Williamson dokonuje paru zgrabnych sztuczek: nie dość, że podważa mit niemieckiej armii, wytykając jej wiele niedociągnięć, to jeszcze dodaje swojej opowieści dramatyzmu, przytaczając liczne relacje żołnierzy i cywilów, biorących udział w tamtych wydarzeniach.

Zdecydowanych sądów nie brak również w tomie "Powstanie Warszawskie widziane z Moskwy" Nikołaja Iwanowa (wyd. Znak). Autor z fantazją przeprowadza przed oczami czytelników poszlakowy proces, w którym głównym oskarżonym o klęskę powstańczego zrywu jest Stalin, który cynicznie zatrzymał na linii Wisły I Front Białoruski. Dla podparcia tej - wcale nie nowej - tezy Iwanow sięga do nieodkrytych dotąd dokumentów z rosyjskich archiwów. Ale jego książka nie ma nic z nudnych historycznych kompendiów. To barwnie napisana opowieść z błyskotliwymi argumentami.

Sięgnijmy więc po kolejny drugowojenny mit, opowiedziany na nowo i zdecydowanie barwniej niż do tej pory. To "Bitwa o Anglię" brytyjskiego historyka Stephena Bungaya (wyd. Znak), przygotowana specjalnie na 70. rocznicę najsłynniejszego starcia powietrznego w historii świata. Choć ta książka liczy - bagatela - 740 stronic, nie ustępuje w stopniowaniu napięcia najlepszych sensacyjnym czytadłom. Zwłaszcza że autor nie ogranicza się do bycia piewcą lotniczych asów , ale sporo miejsca poświęca również politykom, dowódcom, mechanikom i operatorom radarów, słowem: wszystkim tym, którzy przyłożyli rękę do zwycięstwa w tej rozgrywanej w przestworzach bitwy.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska