Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta pani Tosi i jej czworonożnej gromadki były radosne i obfite

Magda Hejda
Pani Tosia i część jej gromadki. Kundelki zamiast zdychać gdzieś pod płotem, mają ciepły dom i codzienną dawkę czułości
Pani Tosia i część jej gromadki. Kundelki zamiast zdychać gdzieś pod płotem, mają ciepły dom i codzienną dawkę czułości Magda Hejda
Na początku grudnia przypomniałam o emerytce z Zabierzowa Bocheńskiego i jej znajdkach: trzydziestu trzech psach i czterech kotach. Poprosiłam wtedy o prezenty dla nich w postaci karmy i węgla. Prezenty nietypowe, zupełnie nie świąteczne, ale bez nich święta pani Tosi nie byłyby ani spokojne, ani szczęśliwe.

Jadą goście...

Tuż po publikacji artykułu do domu Tosi zapukali goście z Zielonek: pani Małgorzata z mężem. Przywieźli dużo karmy dla psów i kotów, ryż, makaron, a dla ich opiekunki kawę, herbatę, słodkości. W grudniu przed wiejską chatą w Zabierzowie Bocheńskim co rusz zatrzymywał się samochód: a to kurier z paczką, albo goście z darami od serca i dobrym słowem. Z Proszowic przyjechały pani Jola z mamą, z Dobczyc pani Beata i tak codziennie powiększał się zapas karmy dla psów i kotów, ryżu, makaronu, oleju.

Pani Renata, nauczycielka z Kłaja, oprócz jedzenia przywiozła dużą, ciepłą budę, którą własnoręcznie wykonali jej uczniowie. Wśród gości z Krakowa byli dwaj chłopcy, artykuł o Pani Tosi znaleźli w internecie i kupili 45 kg karmy dla psiej gromady. Panie Elżbieta, Grażyna i Viola oprócz jedzenia zaopatrzyły opiekunkę zwierzaków w ocieplane kalosze i śniegowce, rękawiczki, grube bluzy polarowe.

- Krakowianki zajrzały do Zabierzowa drugi raz przed Wigilią. Przyjechały, żeby złożyć życzenia i podzielić się opłatkiem. Usiadłyśmy na chwilę przy kawie i ciastkach. Zrobiło mi się tak cieplej na sercu, bo ja od śmierci męża każdą Wigilię spędzam sama z tymi moimi kurczakami - mówi wyraźnie wzruszona pani Tosia.

Kurczaki to oczywiście jej znajdki. Rzeczywiście, wszystkie lgną do niej jak kurczęta do kwoki i wszystkie są małe, typowe niskopienne, wiejskie kundelki. - Kiedy po drugiej stronie furtki przywitał nas niezwykle donośny psi chórek, a pani Tosia otoczona wianuszkiem merdających psich ogonów zapraszała do środka, zawahałam się. Przez głowę przemknęło mi, że psiaki zaczną bronić swojej pani - śmieje się pani Elżbieta. - Jednak przestąpiłyśmy próg domu i zaczęło się. Psim serdecznościom nie było końca. Jeden przepychał się przed drugim, żeby wejść na kolana. Byłyśmy we trójkę, ale brakowało rąk do głaskania. Psiaki obsiadły nas ze wszystkich stron, a my nie mogłyśmy wyjść z podziwu, że przy takiej gromadzie w domu jest bardzo czysto i schludnie - opowiada.
A pani Tosia jest pod wrażeniem ludzkiej dobroci. Dzień przed Wigilią miała też gości z Andrychowa. Mąż i żona wypożyczyli od kogoś duży samochód i oprócz karmy przywieźli 10 worków drewna na podpałkę i 12 worków węgla. W samą Wigilię przyjechało rodzeństwo z Wieliczki, Marzena z bratem. - Nie wejdziemy do środka, bardzo się spieszymy, wysłała nas mama, bardzo jej zależało, żeby wszystko dotarło jeszcze przed świętami - powiedzieli i wyładowali przed bramką karmę, mnóstwo zabawek dla psów.

Cilka i Gienia u weterynarza

Czytelnicy wpłacali też datki. Na konto Fundacji "Skrzydlaty Pies" wpłynęło 1950 zł.Dzięki Państwa hojności kilka dni przed świętami zawiozłam do lecznicy dwie suczki. Mała Cilka przeszła konieczną operację usunięcia dużego guza, a Gienia, suczka, którą pani Tosia rok temu tuż przed Wigilią znalazła w pustostanie, została wysterylizowana. Lekarze potraktowali pacjentki ulgowo, zapłaciliśmy tylko 400 zł. Na koncie został żelazny zapas na leczenie psów i zakup karmy.

Ci, którzy byli zbyt zajęci, przysłali paczki. Jedna przyszła z Austrii, a w niej smakołyki dla psów, kawa, czekolada i piękny, ciepły szal dla pani Tosi. Janusz z Krakowa przysłał kurierem 110 kg karmy, psiaki dostały też coś na ząb od firmy Zoo plus, potem nadeszły paczki z Kłodzka, Zakopanego, Żurawiny, a wolontariuszki ze "Skrzydlatego Psa" dorzuciły 40 kg karmy. Przyszła też kartka z Grajewa z życzeniami od Marty, która obiecała pomoc po świętach.

Tosia ma zapewniony węgiel do końca zimy dzięki wsparciu kilku znajomych z Krakowa, które zrobiły zrzutkę, a także Agnieszki z Nowego Sącza, Bogumiły z Brzeska i Haliny z Krakowa. Czegóż chcieć więcej, skoro w domu do końca zimy będzie ciepło, a w spiżarni zapas karmy na trzy miesiące.

Dziękuję…

Niechciane wiejskie kundelki, skazane na głód, chłód, poniewierkę. Przeganiane kamieniem albo kopniakiem. Skończyłyby cicho pod płotem, w przydrożnym rowie albo pod kołami samochodu. Jednak los chciał, że wypatrzyła je pani Tosia.

Dziś wylegują się na kanapie, wtulone w siebie drzemią na fotelach albo wdrapują się na kolana opiekunki po porcję czułości. Wreszcie jest ciepło, wreszcie można się najeść do syta. Stara, wiejska chata Tosi jest dla nich światem beztroskim, bezpiecznym...

Dziękuję, że nie odłożyliście gazety po przeczytaniu pierwszych kilku zdań, a potem w przedświątecznym zabieganiu nie zapomnieliście o starszej pani, która z lichej emerytury musi nakarmić zwierzaki, zapłacić za ich leczenie, kupić węgiel, opłacić media. Dziękuję, że staliście się częścią dobrego świata pani Tosi.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska