https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Syberyjska zima daje się we znaki całej Małopolsce

Piotr Odorczuk
Bezdomny Józef Borkowski podczas mrozów regularnie przychodzi do noclegowni przy ul. Makuszyńskiego w Krakowie
Bezdomny Józef Borkowski podczas mrozów regularnie przychodzi do noclegowni przy ul. Makuszyńskiego w Krakowie Andrzej Banaś
Synoptycy: nadal będzie mróz, ale już mniejszy. Z powodu zimna zaczęły pękać rury wodociągowe.

Głodny jak wilk Krzysztof Jankowski z Krakowa chciał wczoraj rano kupić chleb w swoim osiedlowym sklepie.

Okazało się, że chleba nie ma, bo przez śniegi na drogach dostawa nie dojechała na czas. - Są tylko bułki, ale wczorajsze - usłyszał od ekspedientki. Ku rozpaczy Jankowskiego nie było też jego ulubionego masła osełkowego. Także nie dojechało.

Zima na dobre rozgościła się w Małopolsce i wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie odpuści nam tak szybko. W nocy z wtorku na środę termometry wskazywały nawet minus 20 stopni.

Z powodu niskiej temperatury dochodziło do wielu awarii. Przez mróz miejscowość Stańkowa
w gminie Łososina Dolna przez kilka godzin była pozbawiona prądu.

W Krakowie pękły rury przy ul. Reymonta - i budynki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Akademii Górniczo-Hutniczej były przez pół dnia pozbawione wody. Przy ul. Lilli Wenedy awaria sieci wodociągowej dopadła mieszkańców pięciu bloków.

-14 - Tak zimno może być w nocy z czwartku na piątek w Małopolsce.

Synoptycy ostrzegają, że to jeszcze nie koniec zimy. Ujemne temperatury mogą się utrzymać
do przyszłego tygodnia. Ocieplenie ma nadejść, ale stopniowo.

Mimo że spadł śnieg, na małopolskich drogach nie doszło do poważniejszych wypadków. Leżący
na jezdniach przeszkadza kierowcom, sprawia jednak, że wszyscy jeżdżą wolniej. Od niedzieli
do środy policja odnotowała 14 wypadków, w których nikt nie zginął. Rannych zostało 30 osób.

- To niewiele, bo zwykle gdy następuje takie załamanie pogody, kierowcy starają się jeździć ostrożniej - chwali Krzysztof Dymura z drogówki. - Mniej jest poważnych kraks, ale zdecydowanie więcej drobnych stłuczek. Zazwyczaj chodzi o najechania czy otarcia samochodów.

Dopóki trzyma mróz, długotrwałe przebywanie na zewnątrz może być niebezpieczne. Krakowski Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu obiecał wystawić na ulice miasta koksowniki, o ile temperatura spadnie poniżej minus 20 stopni.

Do wczoraj z wyziębienia zmarło tej zimy w Małopolsce siedem osób. Byli to bezdomni albo ludzie samotni. Ostatnią ofiarą jest mężczyzna, który wczoraj zamarzł na ulicy Promienistej w Krakowie.
Strażnicy miejscy starają się pomagać bezdomnym, którzy są nieustannie wystawieni na mróz. Wszyscy funkcjonariusze są szczególnie wyczuleni na ten problem.

- Codziennie po Krakowie jeżdżą patrole, które poszukują bezdomnych - mówi Marek Anioł
z krakowskiej Straży Miejskiej. Wyjaśnia, że strażnicy zazwyczaj proponują kloszardom podwiezienie do przytuliska lub noclegowni, gdzie dostaną ciepły posiłek i kąt do spania.

- Ale często nie chcą, żeby im pomagać - dodaje Anioł.
- Przeszkodą jest alkohol, który dyskwalifikuje przy wejściu do noclegowni.

Strażnicy nie zostawią jednak żadnej osoby, nawet pijanej, bez pomocy. - Zawozimy takich do izby wytrzeźwień - mówi rzecznik straży.
Krakowska noclegownia przy ul. Makuszyńskiego może przyjąć 200 osób.

7 osób - Tyle jest w naszym województwie śmiertelnych ofiar wyziębienia.

- Przygarniemy każdego, kto przyjdzie - obiecuje dyrektorka Małgorzata Kurdybacz.

Józef Sołtysiak od 20 lat nie ma domu. Wcześniej pomieszkiwał zimą w działkowych altanach. Noclegownię przy Makuszyńskiego traktuje teraz jak dom rodzinny. - Zima to dla bezdomnego straszny okres - mówi spokojnie.

Bezdomni zgodnie potwierdzają, że niewiele jest w mieście miejsc, w których można się zagrzać.
- Można wsiąść do autobusu i jeździć w kółko - wylicza bezdomny Tadeusz Zderski. - Można iść
na dworzec, ale tam jest zawsze tłok. Te koksowniki na ulicach to byłby dobry pomysł, ale trzeba też gdzieś spać - dorzuca.

Tadeusz Wiśniewski, bezdomny od niedawna, przyznaje, że zdarzało mu się zimować w ogródkach działkowych, ale nie wspomina tego miło. - Pobudka w lodowatej altance to coś strasznego
- wspomina.

- Zwłaszcza nogi bolą. A tutaj jest ciepło, mamy telewizję i mamy gdzie się położyć. Jest tylko jeden warunek: pić nie wolno.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska