Na wniosek rodziny chłopaka sąd wyłączył jawność rozprawy. Nie wiadomo więc, czy oskarżony przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze. Taki wniosek uzgodnił jeszcze ze śledczymi. Pod koniec śledztwa nowohuckiej prokuratury potwierdzał, że dopuścił się zabójstwa.
Do tragedii doszło 29 stycznia 2015 r. w Wiktorowicach. Z ustaleń wynikało, że zadał 51-letniemu ojcu cios nożem w klatkę piersiową, trafił w serce. Mężczyzna zmarł.
Zebrany materiał dowodowy pozwolił na ustalenie, że pomiędzy chłopakiem a jego ojcem dochodziło do awantur, w szczególności wówczas, gdy obaj znajdowali się pod wpływem alkoholu. Te incydenty zgłaszane były policji, nie kończyły się one jednak złożeniem formalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Feralnego dnia 29 stycznia w drodze do domu Józef G. wypił dwa wina oraz piwo. Pijany przewrócił się w pomieszczeniach gospodarczych koło domu i ubrudził odzież.
Ojciec zwrócił mu uwagę, aby w takim stanie nie kładł się do łóżka i żeby uważał, by nie pobrudzić pościeli. Doszło do szarpaniny.
Babka oskarżonego poprosiła syna, aby wyszedł na zewnątrz, by nie doszło do eskalacji konfliktu ojca z synem. W tym czasie Józef G. zabrał z szafki kuchennej nóż o długości 30,5 cm i pobiegł za ojcem na podwórko, a następnie zadał mu jeden cios w klatkę piersiową.
Przesłuchany Józef G. przyznał się do winy. Tłumaczył, że nie pamięta przebiegu awantury i momentu zadania śmiertelnego ciosu, bo był pijany.
Józef G. nie był karany sądownie. Jest tymczasowo aresztowany.
Grozi mu kara nawet dożywotniego więzienia.