Na tyłach grybowskiego Urzędu Miasta rozpada się zabytkowa synagoga. Przed wojną była jednym z najważniejszych centrów chasydyzmu. Dziś jej progi przekraczają wyłącznie amatorzy tanich trunków i strażacy wzywani do dogaszania palących się tam śmieci i suchych liści.
Do 2002 r. w świątyni działały stolarnia Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i warsztat produkujący płytki betonowe. Potem obiekt przekazano gminie żydowskiej w Krakowie, która dotąd nie znalazła pieniędzy na remont zruinowanej budowli.
- Moim wielkim marzeniem było kiedyś stworzenie Szlaku Chasydzkiego, prowadzącego z Nowego Sącza przez Grybów i Bobową do Gorlic - mówi Tadeusz Jakubowicz, przewodniczący GWŻ w Krakowie. - Boję się jednak, że grybowska synagoga rozpadnie się, zanim tę ideę uda się zrealizować.
Zupełnie inne nastroje panują w niedalekiej Bobowej. Tu już 11 lat temu z udziałem stu chasydów z USA i Europy uroczyście otwarto wyremontowaną synagogę. Pieniądze zorganizował nowojorski rabin Ascher Scharf. Tadeusz Jakubowicz postanowił iść za ciosem i poszukać wsparcia u Żydów za oceanem także dla obiektu w Grybowie. Gdy opowiadał, w jak fatalnym jest stanie, pytali: A czy tam żyje jeszcze jakiś Żyd? Tłumaczył, że jest budynek, który może służyć pielęgnowaniu pamięci o Żydach i służyć miastu. Pieniędzy nie dostał.
Kłopotliwy spadek
- Czasami żałuję tej walki o synagogę - wyznaje "Krakowskiej" Jakubowicz. - Gdyby się rozleciała, to sprzedałbym grunt za dobrą cenę. A tak mam kłopot. Szef gminy żydowskiej przekonuje, że odremontowana synagoga mogłaby stać sie atrakcję turystyczną oraz centrum kulturalnym na koncerty i wystawy.
- Każdy zabytek to atut dla miasta - przyznaje burmistrz Grybowa Piotr Piechnik. - Z tym nie mamy jednak nic wspólnego, bo należy do gminy żydowskiej. Finansowanie remontu nie wchodzi w grę.
Z wykształcenia budowlaniec podkreśla, że synagoga jest w stanie śmierci technicznej i nie wiadomo, czy jej remont w ogóle ma sens. Sześć lat temu gmina żydowska wydała 100 tys. zł na nowy dach i na tym się skończyło.
- Zadbany jest za to cmentarz żydowski, ogrodzony kosztem 40 tysięcy dolarów z funduszy żydowskiej gminy - dodaje Piotr Piechnik.
Synagoga jest wpisana do rejestru zabytków. Dzięki temu właściciele mogą starać się o dofinansowanie jej remontu, w czym pomaga urząd konserwatorski. Dzięki jego wsparciu w 2012 r. wystąpiono do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z wnioskiem o fundusze. Przepadł, bo zabrakło mu kilku punktów.
- Jest nadzieja, że pieniądze jednak się znajdą - twierdzi Krystyna Menio, kierująca sądecką delegaturą Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie. - W tym roku gmina żydowska z naszym poparciem wystąpiła o fundusze do marszałka województwa i konserwatora zabytków.
Krystyna Menio podkreśla, że ewentualny remont trzeba by prowadzić etapami. Pierwszym będzie zabezpieczenie konstrukcji murów i fundamentów. Koszt spory, gdyż każdy nieużywany obiekt zawsze szybko niszczeje.
Tadeusz Jakubowicz szacuje, że remont może pochłonąć nawet 5 mln zł. Jest gotów wynająć synagogę na 30 lat w zamian za sfinansowanie inwestycji.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+