Jego ofiarami byli m.in. wiceprezydent Torunia, wojewoda opolski, przewodniczący Rady Miasta Radomia, radni z Gdyni, Warszawy i Sosnowca. W listopadzie 2009 r. Przemysław D. napisał też do Sławomira M., dyrektora centrum handlowego Manufaktura w Łodzi. W sumie podobne anonimowe listy z żądaniami okupu dostało 17 osób. Wszyscy mieli zapłacić 20 tys. zł.
Przemysław D. groził swoim ofiarom, że jeżeli nie zapłacą, opublikuje kompromitujące je spreparowane zdjęcia pornograficzne, które zmontował w swoim komputerze. Żaden z szantażowanych nie zapłacił, wszyscy zawiadomili policję.
Sprawa szantażysty po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w grudniu ub.r., gdy do sekretariatu wojewody opolskiego Ryszarda Wilczyńskiego dotarł anonimowy list z żądaniem okupu. W środku były dwa zdjęcia, a raczej fotomontaż pornograficznych wizerunków, w które wkomponowano zdjęcie twarzy wojewody.
Szantażysta groził rozpowszechnieniem tych materiałów, domagał się założenia rachunku bankowego w banku i przelania tam 20 tys. zł. Do kontaktu podał adres mailowy i numer telefonu komórkowego. Wilczyński zawiadomił o sprawie opolską policję, płacić nie zamierzał. Dla dobra śledztwa został poproszony przez śledczych o nieprzekazywanie dziennikarzom informacji na ten temat. Jednak media same ujawniły sprawę, powiedział też o niej publicznie prokurator krajowy. Wtedy Wilczyński też przerwał milczenie.
Policjantom wystarczył miesiąc, by ustalić adres i nazwisko szantażysty. Okazał się nim pochodzący z Tarnowa 24-letni mieszkaniec Krakowa, kawaler, niekarany, z zawodu plastyk, utrzymujący się z prowadzenia serwisu motocyklowego. W jego krakowskim mieszkaniu zabezpieczono komputer, a w nim zdjęcia znanych osób. Ich adresy mailowe i fotografie łatwe były do ściągnięcia z internetu.
Ostatecznie sprawa szantażysty trafiła do toruńskiej prokuratury, która zebrała wszystkie wątki sprawy i skierowała do krakowskiego sądu akt oskarżenia przeciwko 24-latkowi.
Przemysław D. twierdził, że na pomysł szantażowania wpadł wspólnie z innymi osobami. Biegły z zakresu informatyki wypowiedział się, że do tworzenia fotomontażu użyto specjalistycznego programu graficznego. Dzięki niemu do ściągniętych plików z treściami pornograficznymi dopasowywano wizerunki osób publicznych.
- Przyznaję się do winy, chcę się dobrowolnie poddać karze - Przemysław D. mówił w prokuraturze. W porozumieniu z nią uzgodnił wysokość kary. Krakowski sąd we wtorek ją zaakceptował.
- W całej sprawie na uznanie zasługuje postawa policji, jej szybkie i skuteczne działanie - chwalił sędzia Konrad Gwoździewicz.
Prokuratura do odrębnego prowadzenia wyłączyła materiały w sprawie innych osób, z którymi Przemysław D. miał współdziałać.
60 tys. złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu