Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Do Szymbarku przyjechali samorządowcy z Gorlickiego, Witold Kozłowski, marszałek województwa małopolskiego oraz Iwona Gibas, członek zarządu województwa małopolskiego, a także przedstawiciele słowackiego partnera całego historycznego przedsięwzięcia. Przyjechała także posłanka Barbara Bartuś. Przy okazji otwarcia wystawy i parku, poświęcony został drewniany krzyż, który ufundowali pracownicy Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów. Stanął w miejsce innego, który z racji wieku, rozpadł się.
Wystawa strojów ludowych Pogórzan
Wszystko odbyło się w iście tropikalnym upale. Kto tylko mógł, szukał cienia, co sprawiło, że uroczystość miała nieco luźniejszy charakter. Iwona Gibas, która była pomiędzy gośćmi uroczyście przecinającymi polską i słowacką wstęgę, w parku etonograficznym dała się porwać dzieciom, które akurat tam były. Weszła w nimi do labiryntu, ogromnego koła deptakowego, karuzeli. W pewnym momencie dołączył do nich również marszałek Kozłowski. Przyznała, że w Gorlickiem jest po raz pierwszy. Odwiedziła nie tylko Szymbark, ale też Bartne i Łosie. Przyznała, że bardzo się jej podobało, zapowiedziała przyjazd na rydzobranie. A wystawa?
- To nasze dziedzictwo – mówiła. - Bez historii nie byłoby nas – podkreślała.
Dla przypomnienia - wystawa „Pogórzanie i sąsiedzi – stroje ludowe z regionów Polski i Słowacji” prezentuje odświętne ubiory pięciu grup etnograficznych i etnicznych zamieszkujących pogranicze: po stronie polskiej – Pogórzan, Łemków i Lachów Sądeckich, po stronie słowackiej – Szaryszan i Spiszaków.
Entografia w nowoczesnym wydaniu
Park od początku budził zainteresowanie. Po pierwsze dlatego, że został ukryty za wysokim drewnianym płotem. Gdy zaglądnęło się pomiędzy sztachetami, można było dostrzec powstające, na pierwszy rzut okna, dziwne konstrukcje. Zdzisław Tohl, dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów uśmiechał się tylko tajemniczo: wszystko w swoim czasie. Nic się nie zmieniło, gdy w końcu powstały.
Ideą pomysłodawców było pokazanie, jak niegdyś z różnymi codziennymi, ale nie tylko taki, zajęciami radzili sobie mieszkańcy wsi. Co ciekawe nie chodzi tylko o mielenie zboża, pieczenie chleba, czy kucie końskich podków, ale nawet o sprawy artystyczne. Przykład pierwszy z brzegu to coś na kształt łóżka fakira postawionego do pionu z ruchomymi drewnianymi gwoździami. Jak ono działa? Trzeba się oprzeć o wystające „gwoździe”, na tyle mocno, by odbić swoją sylwetkę.
W ten sposób pracowali między innymi rzeźbiarze, którzy kopiowali rzeźby – wyjaśniał nam dyrektor Tohl.
To szymbarski patent, który tak spodobał się Słowakom, że postanowili powielić go u siebie.
Zakończone przez Muzeum – Dwory Karwacjanów i Gładyszów prace pozwalają nie tylko nam na przypomnienie dziedzictwa kulturowego polsko-słowackiego pogranicza, ale również budują, wzmacniają i rozwijają więź pomiędzy naszymi społecznościami, narodami, niezależnie od dzielących nas granic - podkreślał marszałek Witold Kozłowski.
