Marciniak zdominował Haalanda
To było wyzwanie porównywalne z gwizdaniem w finale katarskiego mundialu. Marciniak nie dał sobie wejść na głowę, chociaż istniało spore ryzyko, że mecz wymknie mu się spod kontroli. Tymczasem już na starcie wygasił wodzowskie zapędy Erlinga Haalanda. Gdy Norweg wykrzyczał coś wulgarnego pod nosem, nasz rodak dobiegł sprintem, spojrzał głęboko w oczy i krzykiem dał do zrozumienia, że następnym razem nie będzie dlań pobłażliwy. Następnego razu nie było, bo Haaland totalnie wymiękł. Przez resztę hitu nasz rodak miał z nim spokój właśnie dzięki stanowczej, może nawet przesadzonej reakcji.
W sumie Marciniak pokazał pięć żółtych kartek. Po pierwszą sięgnął dopiero w 50 minucie. Wcześniej napominał słowie, ostrzegał, apelował o grę fair.
Marciniak tylko raz zasięgnął wiedzy u kolegów z VAR-u. Niecały kwadrans przed końcem spytał Tomasza Kwiatkowskiego i Bartosza Frankowskiego o potencjalny ofsajd przy trzeciej bramce. Gdy otrzymał potwierdzenie, że akcja wyszła "czysto", od razu wskazał na środek boiska.
Finał bez Marciniaka? Wiele na to wskazuje
- Mimo znakomitej postawy Manchesteru City to jednak najlepszy na murawie dziś był Szymon Marciniak. Pokazał spokój, autorytet i bez większego wysiłku utrzymał pełną kontrolę. Iście podręcznikowe sędziowanie. Wielkie brawa. Niech w FIFA i UEFA się modlą, aby sędziował jak najdłużej - uważa były sędzia Marcin Borski.
Czy po tak znakomitym występie Marciniak zagwiżdże również w finale Manchester City - Inter Mediolan 10 czerwca w Stambule? To niestety wątpliwe. – Oczywiście stuprocentowej pewności mieć nie możemy, ale byłoby to jednak wstrząsające. UEFA nie praktykuje bowiem takich sytuacji, by po półfinale arbiter dostał jeszcze finał – mówi były sędzia Rafał Rostkowski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
W styczniu Marciniak skończył 42 lata. W Lidze Mistrzów nigdy nie miał okazji poprowadzić najważniejszego meczu. W środę po raz drugi gwizdał za to w półfinale.
LIGA MISTRZÓW w GOL24
MEMY po meczu Manchester City - Real Madryt 4:0. Graliście w...
