Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz, który jest Camillą: życie drag queen nad Wisłą

Katarzyna Janiszewska
Tadeusz(na małym zdjęciu) zmienia się w Camillę i staje się, jak mówi, artystą-parodystą
Tadeusz(na małym zdjęciu) zmienia się w Camillę i staje się, jak mówi, artystą-parodystą archiwum
Pan Tadeusz wieczorami zamienia się w Camillę - profesjonalną drag queen

Kiedy zakłada Pan sukienkę, czuje Pan erotyczna ekscytację?
Absolutnie nie. Robię to dla występów, dla estrady. Spotykam wielu facetów, co chcą iść do łóżka z przebranym facetem. Ja do tego nie dążę.

Co Pan czuje, kiedy się przebiera?

Czuję się pięknie. Fajnie, elegancko mi to wychodzi. Ludzie często mylą transseksualistów i drag queen. A to coś zupełnie innego.

Co to znaczy być drag queen?

To znaczy być artystą-parodystą. Naśladujemy wykonawców, śpiewamy ich piosenki z playbacku. Typowa drag queen to mocne makijaże, ubiory podkreślone, przerysowane: pióra, brokat, długie rzęsy, świecące cekiny. Chodzi o to, żeby to było coś ładnego, ciekawego. Nie sztuka przebrać się za kobietę, założyć spódniczkę i szpilki. Ale drag queen musi coś umieć. Ma być kolorowo, wesoło, efektownie, żeby to oko cieszyło. Musi być w tym dużo kobiecości.

Jest Pan gejem?

Jak najbardziej. Nie spotkałem się, żeby chłopak hetero był drag queen. Żyjemy w związkach, mamy partnerów, którzy nas wspierają, pomagają. Nie wszystkim się to podoba. Kiedyś miałem chłopaka, który chciał, żebym z tego zrezygnował. Powiedziałem: kochany, nie. Za długo się uczyłam śpiewu, tańca, ja o tym marzyłem. Jako chłopak 17-letni oglądałem drag queen z Zachodu, z Ameryki, Niemiec i bardzo mi się to podobało.

Chciałby Pan zmienić płeć?
Nie, chcę być facetem, tak jak się urodziłem. Kilka razy mnie o to pytano, proponowano. Ale jestem temu przeciwny.

Dla kogo Pan występuje?
Przeważnie to kluby branżowe. Ale ja wszędzie występuję, nie tylko na paradach gejowskich, ale też imprezach heteroseksualnych, otwarciach marketów, wieczorach panieńskich, kawalerskich, urodzinach. Zamawiają mnie różni ludzie. Są ciekawi czegoś innego, kogoś pięknie ubranego, w piórach, z długimi rzęsami, kto ładnie pachnie. Ja bardzo lubię perfumami podkreślać kobiecość. Już w trakcie robienia makijażu, zakładania stroju, staję się inną osobą. Zmieniam się. Nie jestem Tadeuszem, tylko Camillą.

Zauważyłam, że czasem Pan mówi o sobie jak o mężczyźnie, a czasem w rodzaju żeńskim.
Właśnie się dziwię, bo jest środek tygodnia. Po sobocie, niedzieli, jak mam imprezę, to się czasem zapominam. Bo jeszcze nie wyszedłem z roli. Idę do urzędu i mówię jako kobieta. Ale staram się to szybko wyprostować. Nie spotkałam się z agresją, obelgami. Czasem ktoś coś tam pomruczy.

Rodzina wie o Pańskim zajęciu?
Tak. Dla rodzeństwa, mamy, to tak, jakby to musiało być. Szanowali moje marzenia. Jak miałem 6, 8, 10 lat chodziłem przebrany w rzeczy mamy, w chustę, sukienkę, buty na korkach. Latałem sobie po wsi i śpiewałem, nuciłem piosenki. Pochodzę spod Piły, z bardzo dużej rodziny. Biednej. Ojciec był alkoholikiem. Nas było dziewięcioro, ja byłem najmłodszy. U moich braci, sióstr są moje zdjęcia w przebraniu drag queen, z autografem nawet. Pierwszy raz ich zaprosiłem na występ z okazji mojego 20-lecia pracy. Byli pod wielkim wrażeniem. Proszę sobie wyobrazić, że mój szwagier powiedział, że on dopiero teraz docenił drag queen. Wcześniej używał bardzo wulgarnych słów, nawet pod moim adresem. Że jak to facet może się przebrać za kobietę i iść do lokalu. Bo on nie widział tych występów, tej zabawy.

Kiedy pierwszy raz się Pan przebrał?
Miałem 16 lat. Znajomi wiedzieli, że lubię damskie rzeczy. Już w ogólniaku działałem w kółkach tanecznych. Jestem zdolny, coś lubię robić, tworzyć. Wszędzie mnie było pełno. Zaproszono mnie na wesele, 120 osób. Miałem się przebrać za pannę młodą, i odegrać scenkę: po oczepinach podchodzę do pana młodego, już umalowany, peruka, piękna suknia, buty czarne, bo nie mogliśmy innych znaleźć, z lalką, że to niby dziecko. Były śpiewy ludowe, typowo weselne. Do samego rana tak zostałem, bo się wszystkim podobało. Źli byli na mnie państwo młodzi, że goście najbardziej się interesowali moją osobą.

Przebierał się Pan w domu przed lustrem?
Nie, tego nie lubiłem.

Lubi Pan jak patrzą, podziwiają?
Lubię robić wrażenie. Lubię jak robią sobie ze mną zdjęcia, proszą o autografy. Idę do publicznosci, działam, bawię się, zabieram chłopaków, dziewczyny na scenę. Trzeba mieć kontakt z ludźmi, reagować na nich. Coś pięknego!

W Pana show jest erotyka?
Raczej nie. Nie pokazuję ciała, jestem zamaskowana piórami, ciuchami. U mnie to się strasznie podobają moje nogi. Kobiety mi zazdroszczą.

Goli Pan nogi do występu?

Ubieram kryjące rajstopy, pojedyncze, podwójne. Wygładzają nogę. Do tego wysokie szpilki, 11, 12 cm. Obcasy to kwintesencja kobiecości.

Jak Pan się nauczył w nich chodzić?

Od maleńkości jakoś potrafiłem. Ubierałem buty siostry, mamy i nie miałem problemu. Mam więcej damskich butów w domu, niż męskich.

Ile par?
Z 25 tych, które używam. Mam też takie, które chomikowałem w piwnicy, na pamiątkę.

Jak Pan w sklepie mierzy szpilki to ekspedientki i klientki się nie dziwią?
Mam taki fajny sklep, gdzie są miłe panie. Zawsze jak do nich jadę, to im zawiozę bombonierkę, coś słodkiego. I przynoszą mi na zaplecze sześć, siedem par. Siadam wygodnie, ubieram rajstopki, żeby noga weszła i wybieram spokojnie. Nie ma tak, żeby klienci oglądali, że facet mierzy damskie obuwie.

Z ubraniami też ma Pan takie zaufane sklepy?

Mam krawca znajomego, bardzo ładnie szyje. Materiały są piękne.

Kto Pana uczył się malować?

Na początku sam. Trochę to było tragiczne, bo 20 lat temu kosmetyki były fatalnej jakości. Z rzęsami pół godziny się męczyłem, bo się nie chciały trzymać .Teraz dwie minuty i są.

Ile Pan bierze za występ?
Za dużo nie zarabiam. Są drag queen, co mają wielkie gaże. Ale ja wolę mieć dobrą zabawę, kontakt z publicznością. Stroje są drogie, porządna peruka kosztuje 200-300 zł. Nie kupię przecież w markecie chińskich, żeby mnie wyśmiali.

A 20 lat temu jak Pan zdobywał ubrania, buty?
Od znajomych się dostawało. Ktoś miał złotą bluzkę świecącą, ktoś spódniczkę. Teraz wychodzę do miasta, co mi się podoba, kupuję. Znajomi mówią, że nie mogę z nimi chodzić, bo jak widzę sklepy z ubraniami, to się zatrzymuję, ogladam, a ich to męczy. A przecież trzeba podążać za modą, iść z postępem. Stara nie jestem.

Za komuny się nie dziwili na Pana widok?
Kluby gejowskie były w ciemnych bramach, bocznych uliczkach. Tylko ludzie branżowi wiedzieli, gdzie można się zabawić, wypić. Trochę to było w ukryciu,po cichu, w tajemnicy. Pełno było w tych klubach młodzieży. Bo gejów, lesbijek zawsze było dużo, a klubów mało. Ja też bym się tak nie pokazał jak teraz, nie zaprosił kamer do domu. Ale szybko to poszło do przodu.

Podobała się Panu Conchita Wurst na Eurowizji?

Lepsze były piosenki, powiem szczerze. Ale gratuluję. Fajnie, że jest taka odważna, chciała coś więcej wprowadzić. Pokazała atrybut męskości. Może trochę po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Jest stuprocentowym gejem, to widać po jego ruchach. 14 czerwca zaproszono mnie na paradę równości w Warszawie. Też muszę coś wymyślić kontrowersyjnego, żebym była podziwiana, komentowana. Mam już pomysł, ale to tajemnica.

To może też zapuści Pan brodę?
Broda podobno jest teraz w modzie. Ale ja nie lubię. Codziennie się golę. A przed występem, to nawet dwa razy, taki mam twardy zarost. Chyba bym się ze wstydu spalił, że tu makijaż, a tu wychodzą jakieś kłaczki.

Jak długo przygotowuje się Pan do występu?
Przyjeżdżam z pracy, biorę prysznic, przygotowuje nagrania. Stroje mam zapakowane: sukienki, buty, peruki. W czasie występu przebieramy się kilkakrotnie. Jestem delikatnie podmalowany. Na makijaż wystarczy półtorej godziny. Nakładam podkład, wcześniej jakaś maseczka. Robię kreski, kładę rzęsy, kolory, brokaty, kwiatki na policzkach, maluję usta. Psikam twarz lakierem, żeby to nie spływało, bo w lokalach jest gorąco, duszno, pełno dymu. Do tego peruka, ładnie rozczesana, natapirowana. Mam dużą kolekcję kapelusików, lubię dodatki. Wszystko do koloru, żeby pasowało.

Czym Pan się zajmuje na co dzień?
Pracuję w seks-shopie, już parenaście lat. Klienci wiedzą, że za ladą stoi Camilla. Chętnie przychodzą. Wiadomo, że to seks-shop, nie mięsny. Klientom trzeba doradzić, co kupić, bo zapotrzebowania są różne. A towaru jest bardzo dużo. Ale mnie się podoba.

Co najchętniej kupują?
Są nowości, penisy, wibratory z silikonu medycznego. Niemieckie, nie chińszczyzna broń Boże! Porządne, wodoodporne. Teraz są modne analne rzeczy, kiedyś tego nie było. Ludzie próbują czegoś nowego. Przychodzi para, kupuje penisa na pasku. Albo biorą kajdanki, baty, pejcze. Coraz więcej jest sado-maso. Kiedyś to przerażony byłem jak ta kobieta będzie cierpieć. Młodzi chłopcy kupują rajstopy, body, krępują się trochę.

Zawsze tak Pan sobie wyobrażał swoją przyszłość?

Miałem 16, 17, kiedy lat poczułem powołanie. Udzielałem się w Kościele, byłem lektorem, ministrantem. Jeździłem po seminariach duchownych. Ale coś mi podpowiadało, że jednak nie to będę w życiu robił. Później ludzie się dziwili, że jak to, Tadeusz zawsze był tak blisko Kościoła. To byłby jedyny ksiądz drag queen. Ale przecież ksiądz też w sukience chodzi.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska