Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka ciąża raz na 500 tys. urodzeń. Zdarzyła się w Andrychowie

Katarzyna Janiszewska
Andrychowskie  czworaczki i ich starszy brat  wszystkim swoim Mikołajom życzą wesołych, spokojnych świąt.
Andrychowskie czworaczki i ich starszy brat wszystkim swoim Mikołajom życzą wesołych, spokojnych świąt. Fot. Andrzej Bialik
Marysia pierwsza wyszła z brzuszka mamy. Za nią ruszyli Martynka, Patryk i Joasia. Czworaczki z Andrychowa mają już sześć lat i razem ze starszym bratem Erykiem dokazują, ile tylko się da - pisze Katarzyna Janiszewska.

W domu Drabczyków jest głośno, gwarno i wesoło. Prawie nigdy nie zapada tu cisza. No, chyba, że nocą. Albo kiedy czworaczki dostają nową zabawkę. Są nią wtedy tak pochłonięte, że Alicja może na chwilę usiąść i spokojnie zebrać myśli.

Bo tak, to raczej trudno: mamo, mamo chodź tu, mamo, maaamo, mamo, coś ci powiem, mamo, mamo, bo Asia to, a Martynka tamto, mamo patrz, no mamo, ale słuchaj, mamo, maaamo! I tak w kółko.

- Im więcej dzieci, tym więcej szczęścia - uśmiecha się tylko Adam Drabczyk, tata czworaczków, któremu z trudem udaje się opanować tę niesforną gromadkę.

Będą czworaczki!
Kiedy Alicja po raz drugi zaszła w ciążę, nie przypuszczali, że aż tak bardzo powiększy im się rodzina. Najpierw podczas USG lekarze zdiagnozowali bliźniaki. Dopiero na kolejnej wizycie, w siódmym tygodniu, rozpoznano u niej ciążę czworaczą.

- Ja to nawet nic nie powiedziałam, bo co na taką wiadomość powiedzieć? - mówi Alicja. - Tylko oczy podniosłam ku górze.
- Żona pokazywała mi na palcach, ile będziemy mieli dzieci: jeden palec, drugi, trzeci, czwarty... - przypomina sobie Adam. - Mówię: ty chyba żartujesz!

Bali się. Czy dzieci będą całe i zdrowe? Tak liczna ciąża to zawsze ryzyko. A jeszcze co chwilę ktoś dopowiadał: a co to będzie? Więc przestali się chwalić. Nie kupili wcześniej łóżeczek ani wózków. Żeby nie zapeszać.

- Jak to jest nosić w brzuchu czwórkę dzieci? Ciężko i ciasno - mówi Alicja. - Pod koniec to już miałam dosyć, było mi niedobrze, chciałam, żeby się w końcu urodziły.

Maluchy przyszły na świat 9 grudnia 2007 r., w krakowskiej klinice położniczej Szpitala Uniwersyteckiego. Taka ciąża zdarza się raz na 500 tys. urodzeń. Alicja pierwsze co zrobiła, kiedy już mogła podnieść się z łóżka, to kazała mężowi wieźć się na wózku do dzieci. I sprawdzała, czy mają tyle paluszków, co trzeba. Wszystko było na swoim miejscu.

- Na początku miałam problem, żeby je rozpoznać - wspomina Alicja. - Nawet jak dziś patrzę na zdjęcia, nie ręczę za siebie. Mężowi się zdarzało położyć je nie do tego łóżeczka, co trzeba. W zeszycie zapisywaliśmy, które już jadło, żeby przez pomyłkę jednemu nie dać dwa razy, a drugiego nie pominąć.

Charakterki
Marysia była pierwsza. Mamie podobało się co prawda imię Kamila, ale babcia się uparła: jaka Kamila, ma być Marysia, bo opatrzność Boska nad nimi czuwała - twardo stała przy swoim. Marysia - psotnisia, mówi o niej mama. Ma błysk w oku, spryciara, taka "żyłka", tu podleci, tam załatwi, zwinna. Urodziła się największa, a dziś jest najdrobniejsza. Marzy, żeby zostać baletnicą.

- Marysia pokaże jak tańczy, no bez wygłupów - zachęca mama. - Elegancko, z gracją. A teraz, jak modelki na wybiegu!

Martynka jest spokojna, ale to ona panuje nad całą grupą. Grzeczna i ułożona. Pedantka. Jak krzesełka nie są dosunięte do biurka, to musi wstać z łóżka i poprawić. Bo inaczej nie zaśnie. Tę cechę dostała ewidentnie po mamie. Ala też nie pójdzie spać, gdy coś ma w zlewie, gdy jest nieposprzątane. Mąż się śmieje, że gości może przyprowadzać bez zapowiedzi, bo wiadomo, że wszystko będzie na błysk.

Patryk to ulubieniec Marysi. Ta dwójka musiała leżeć w brzuchu mamy tuż obok siebie. Do dziś im to zostało, ciągle się przytulają, skaczą po sobie. A że przez dziewięć miesięcy Patryk był skazany na towarzystwo kobiet, to trochę z ich usposobienia mu się udzieliło. W przedszkolu sobie popłakuje.

Joanna jest największa, lubi sobie dobrze zjeść. Ma zadatki na opiekunkę - ładnie zajmuje się braciszkiem w przedszkolu, zabiera go na spacery. A może zostanie matematyczką? ("Asiu, ile to będzie 8 dodać 9?" - egzaminuje mama, "17" - odpowiada bezbłędnia mała). A niedawno wypadły jej z przodu dwa zęby. Asia odwraca głowę od malowania obrazka i z wdziękiem prezentuje szczerbaty uśmiech.
- Patryk nie może się doczekać aż mu zęby wypadną - mówi Ala.
- Serio?
- Tak, bo babcia płaci "dychę" za każdego zęba. I to o kasę chodzi - śmieje się.

Opowiadając o tej wesołej gromadce nie można zapomnieć o 8-letnim Eryku, który pewnie zostanie gitarzystą. Czasem pomaga, czasem psoci. Ma w sobie tyle energii, że pięciu minut nie usiedzi na miejscu. Przez rodziców nazywany jest prezesem, bo świetnie sobie radzi z całą czwórką.

Maaamo! Mogę rozpakować?
Po powrocie ze szpitala Drabczykowie mieszkali z rodzicami w dwóch pokojach. Kilka lat temu przeprowadzili się do nowego mieszkania, które dostali od gminy. Żaden kąt się nie marnuje. W salonie, całą długość ściany, od podłogi po sufit zajmuje ogromna szafa, z przesuwanymi drzwiami. W środku półki wypełnione ubrankami. Pod oknem stoi długie biurko i cztery krzesła. Na przeciwległej ścianie piętrowe łóżko - tu śpią dziewczynki. Chłopcy mają osobny pokój.

Potrafią zaskakiwać
Przed porodem Ala pracowała na stacji paliw. Trochę brakuje jej kontaktu z ludźmi, zawsze lubila spotykać się ze znajomymi. Ale o powrocie do pracy na razie nie ma mowy. Adam jest elektrykiem. Z jednej pensji niełatwo utrzymać tak liczną rodzinę.

Kiedy czworaczki były małe, każdego dnia zużywały 40 pieluch. Do tego zupki, soczki, kaszki - to w dużej części dawali sponsorzy. Zwykle młodsze rodzeństwo donasza ubrania, z których wyrosło starsze. Ale tu nie ma takiej szansy. Bo cała czwórka rośnie równo. Alicja kupuje więc wszystko razy cztery: spodnie, bluzki, buty. Jak jedno dostaje zabawkę, to pozostała trójka też chce. No i jest jeszcze Eryk.

Od przyszłego roku cała czwórka idzie do szkoły. Trzeba im będzie kupić cztery komplety książek, zeszytów, przyborów szkolnych, plecaki. - Nie jest nam lekko - przyznaje Alicja. - Nie ma z czego odłożyć, żeby wyjechać na wakacje. Marzę, abyśmy wszyscy mogli pojechać nad morze. Czasem brakuje mi oddechu, odpoczynku. Ale jak jedno dziecko przyjdzie przytuli się, drugie mówi: mama tak cię kocham, zrobiłam dla ciebie laurkę, to wiem, że mój wysiłek nie idzie na marne.

Adam: uczyliśmy je, że muszą po sobie sprzątać. Raz był okropny bałagan, nic im nie mówiłem, tylko szukałem czasu, aż sam będę mógł się wziąć za porządki. "Tata, tata, chodź zobacz" - wołają. Idę, patrzę, a tu wszystko pięknie posprzątane. I to tak same z siebie. Cały czas potrafią nas czymś zaskoczyć.

Ciążą mnoga
Występuje w przypadku rozwoju wewnątrz macicy więcej niż jednego zarodka. U człowieka, u którego zwykle rozwija się jeden płód w ciąży jednopłodowej, najczęstszym typem tego rodzaju ciąży jest ciąża dwupłodowa (bliźniacza).

Prawdopodobieństwo występowania ciąż mnogich u ludzi określa reguła Hellina:
Bliźnięta= 1:80,
Trojaczki = 1:6400
Czworaczki = 1:512 000
Pięcioraczki = 1:40 960 000

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska