Coroczny konkurs na „Śmiguśnioka Roku” w Dobrej
Od lat w Dobrej nie brakuje osób, które kultywują tradycję Śmiguśnioków. Do miasteczka na Limanowszczyźnie zjeżdża też wiele osób, by choć raz w życiu przeżyć spotkanie oko w oko z tymi niesamowitymi postaciami.
Śmiguśnioki można spotkać w centrum Dobrej w Lany Poniedziałek już po godz. 6 rano. W maskach, przebrani w słomiane stroje, zgodnie z tradycją, organizują oni świąteczny pochód. Oblewają przechodniów wodą, hałasują i zabawiają mieszkańców. Wszystko to pod czujnym okiem pracowników Gminnego Ośrodka Kultury w Dobrej, którzy obserwują poszczególne grupy i pojedynczych Śmiguśnioków. Spośród nich wybierają bowiem tego najlepszego, który otrzyma tytuł „Śmiguśnioka Roku”.
Zwyczaj ten, kultywowany jest przez miejscowych od pokoleń i odnosi się do XIII wieku, kiedy to Tatarzy najechali klasztor w Szczyrzycu. Po drodze grabili majątki mieszkańców oraz brali ludzi w niewolę. Przed wypuszczeniem jeńców, oprawcy obcinali im języki, po to, aby ci nie mogli zdać relacji z niewoli. Ludzie przez zimno przyodziewali się w słomę, a pomocy szukali u okolicznych mieszkańców, w tym we wsi Dobra. Dzięki życzliwości miejscowych udało im się przetrwać. Co roku na pamiątkę tego wydarzenia w Poniedziałek Wielkanocny po wsi wędrują Dziady Śmiguśne.
Śmiguśne Słomioki Zespołu Ludowego Limanowianie
Przy okazji Lanego Poniedziałku przypominamy także zdjęcia Stanisława Śmierciaka, wieloletniego fotoreportera „Gazety Krakowskiej”, który blisko pół wieku temu wykonał zdjęcia Zespołu Ludowego Limanowianie. Ówczesny kierownik grupy – Ludwik Mordarski posanowił bowiem włączyć do repertuaru zespołu obrzęd Śmiguśnych Słomioków.
- Nadarzyła się okazja, by fotografować je w świetle dnia, choć w ludowej rzeczywistości te osobliwe zjawy znikają z wiejskiego pejzażu przed świtem wielkanocnego poniedziałku – wspominał na łamach „Krakowskiej” Stanisław Śmierciak.- Wtedy, w mroku nocy rozdzielającej Wielką Niedzielę od Lanego Poniedziałku, Śmiguśne Słomioki chodzą przez podlimanowskie wioski od domu do domu. Tańczą, turkają, świstają. Nigdy jednak nie mówią. Uważają też, by nikt ich nie rozpoznał.
I podobnie jak teraz, 50 lat temu chłopcy, bo tylko oni przebierają się za „śmigućne słomioki”, poowijani byli powrósłami, czyli warkoczami plecionymi ze słomy. Twarze mieli zasłonięte „maskarami” ze skóry, a głowy nakryte stożkowatymi czapami zrobionymi ze słomy albo kapeluszami, też ze słomy. Zazwyczaj czapkę taką zdobił kilka powróseł fantazyjnie powyginanych.
Każdy ze śmiguśnych słomioków w jednej ręce dzierżył gruby kij, a w drugiej wiklinowy koszyk wyściełany słomą. Ten koszyk był atrybutem niezbędnym, bo w każdej chacie Śmiguśne Słomioki witani byli serdecznie i hojnie obdarowywani. A dary przecież trzeba w czymś nosić do czasu aż wróci się do domu.
Wedle zwyczaju Śmiguśne Słomioki są zwiastunem dobrej nowiny o nadejściu wiosny.
Polecane
- Muzea Domowe Małopolski. To miejsca tworzone z pasją przez mieszkańców regionu
- Dekadę temu wyburzyli Zajazd Ryterski, postawili Willę Poprad. Obiekt wciąż zachwyca
- Katarzyna Zielińska i jej piękne motyle. Dla aktorki mają one szczególne znaczenie
- Filip Pławiak. Skromna gwiazda z Witowic Górnych
- To jedna z najbardziej nietypowych atrakcji w Małopolsce. Piękne miejsce!
- Kamienna plaża w Żegiestowie zostanie odbudowana
