Potrącony audi został Mateusz Motak, kibic Tarnovii. Sprawca był sympatykiem konkurencyjnej Unii Tarnów. Rodzina tragicznie zmarłego była przekonana, ze doszło do zabójstwa i zemsty na tle kibicowskim.
Na nagrobku kibic znalazł się napis Mateusz Motor Motak kibic Tarnovii zmarł tragicznie „za barwy i wierność”.
30 kwietnia 2015 r. na al. Jana Pawła II w Tarnowie doszło do potrącenia 24-latka. Sprawca Cezary K., zbiegł z miejsca wypadku. Kilka dni później sam zgłosił się do prokuratury.
Cezary K. przyznał się do potrącenia Mateusza. Najpierw twierdził, że nie zauważył pieszego, który szedł po jezdni. Potem opowiadał, że mężczyzna „wszedł mu na bok auta”.
- Przeraziłem się i odjechałem, by przemyśleć sprawę. Zatrzymałem się dopiero za Tarnowem i poruszałem pieszo, spałem w pustostanach, auto zostawiłem w krzakach – podawał. Potem wyznał, że przez pewien czas był u kolegi i po kilku dniach, za jego radą, zapukał do drzwi komendy policji.
Z opinii biegłego z Instytutu Ekspertyz Sądowych wynikało, że kierowca nie obserwował należycie drogi, nie wykonał manewru omijania lub hamowania, by uniknąć zderzenia, a pieszego mógł widzieć z odległości 56-75 m.
Droga w tamtym miejscu jest prosta i dobrze oświetlona. Trudno nie zauważyć osoby, która tamtędy wędrowała po jezdni. Skoro tak, to faktycznie to było celowe najechanie? Na to pytanie prokuratura odpowiedziała przecząco. Nie oskarżyła Cezarego K. o zabójstwo, ale o niemyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i ucieczkę z miejsca wypadku.
Z opinii biegłego wynika, że Mateusz miał we krwi między 1,3 a 1,5 promila.
Cezary K. chciał się dobrowolnie poddać karze bez procesu i zaproponował dla siebie 3 lata więzienia. Zyskał aprobatę prokuratury, ale na taki wyrok nie przystał oskarżyciel posiłkowy w sprawie, ojciec Mateusza. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Tarnowie stwierdził, że nie ma dowodów na zabójstwo.
WIDEO: Przełom w poszukiwaniu zaginionych. Polska wprowadza system Child Alert
Źródło: TVN24, x-news
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska