Maszyny to jego pasja
- Najpierw trzeba zapłacić za tę fabrykę. Bo kupić, a zapłacić, to są dwie różne rzeczy. A jak już zapłacę, proszę o telefon po Nowym Roku. Wtedy będę mógł coś więcej powiedzieć - tyle wczoraj dowiedzieliśmy się od jednego z nowych właścicieli na temat ich planów wobec tarnowskiej fabryki. Przekonywał, że jest zbyt wcześnie, dopiero wyszedł z licytacji. Na pytanie, dlaczego firma wzięła udział w aukcji, usłyszeliśmy krótką odpowiedź. - Maszyny to jest moja pasja - rzekł na odchodne.
Spółka z Sochaczewa miała dwóch rywali: firmę z niemieckiego Düsseldorfu i pobliskiego Pilzna.
- Aukcja była zacięta, zgłoszono 26 postąpień po 20 tysięcy złotych (kwota, o jaką zmienia się proponowana cena podczas licytacji) - powiedział nam syndyk Krzysztof Gołąb. - Pieniądze uzyskane z licytacji, z jednej strony rozwiązują jakiś problem, ale nie pozwolą na dokończenie spłaty zobowiązań. Liczyłem na więcej.
Z niespełnionymi nadziejami do licytacji przystąpił Władysław Wójcik. Przedsiębiorca z Pilzna nie ma wątpliwości, że to już koniec FMT. - Wygrał handlarz maszynami. Zamierza wszystko wyprzedać. Nie ma co liczyć na wznowienie produkcji - stwierdził .
Sam miał inne plany. Chciał produkować w Tarnowie tokarki.- Najbardziej obawialiśmy się Niemca. Dla niego cena wywoławcza to żadna kasa. Ale był ostrożny i spasował - dodał przedsiębiorca z Pilzna.
Nadzieje na wznowienie produkcji w FMT zmalały również po telefonie do Urzędu Miejskiego w Sochaczewie. - Szczerze mówiąc, nie znam tej firmy. Proszę podać jakieś szersze informacje. Sprawdzimy - zapewniała Beata Fastyn, kierowniczka referatu obsługi inwestora i działalności gospodarczej.
Wierzyli do końca
- Chyba nie ma już przyszłości dla Fabryki Maszyn Tarnów - mówi załamany Waldemar Ptaśnik. Szef zakładowej "Solidarności" z aukcją wiązał wielkie nadzieje. Liczył, że przynajmniej część z załogi wróci do pracy przy ul. Kochanowskiego.
- Mam ludzi czekających tylko na sygnał - dodaje. Od syndyka dowiedzieliśmy się, że wszyscy pracownicy FMT otrzymali wypowiedzenia i świadectwa pracy. - Pracownicy dostali kolejną transzę pensji. Zaległości wobec załogi są w tej chwili spłacone w 99 procentach. Zostały tylko dwie osoby, którym umowy o pracę kończą się w styczniu - tłumaczy syndyk.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
