Nowe nadzieje na pracę
- Chcemy kontynuować produkcję zestawów kołowych i wózków w chrzanowskim Fabloku. W planach są też modernizacje lokomotyw. Liczymy, że uda się wznowić kontrakty ze starymi klientami - mówi Ewa Kubisiewicz-Boba, rzeczniczka gliwickich Zakładów Mechanicznych Łabędy. Na razie trudno powiedzieć, ilu pracowników z Chrzanowa zostanie zatrudnionych w dawnej fabryce lokomotyw.
- Pierwszeństwo będą mieli wykwalifikowani specjaliści - zaznacza Tomasz Olszewski, dyrektor ds. rozwoju produkcji cywilnej w firmie Bumar-Łabędy specjalizującej się w produkcji czołgów. - Aktualnie prowadzimy rozmowy w syndykiem. Za wcześnie na szczegóły - dodaje. Lesław Kolczyński, syndyk Fabloku zaznacza, że firma z Gliwic jest jedną z czterech, które chcą przejąć zakład.
Nadzieją na wskrzeszenie zakładu żyją nie tylko byli pracownicy, licząc na powrót do pracy, ale i zwykli mieszkańcy miasta. Fablok od prawie stu lat rozsławiał Chrzanów w całej Europie. - To nasza perełka, symbol, który kojarzy się z Chrzanowem - zaznacza Bożena Biśta z Chrzanowa, której mąż przez wiele lat pracował w Fabloku.
- Wcześniej chodził do sąsiadującej z nim szkoły, która ściśle współpracowała z zakładem. Za dobrych czasów każdy absolwent szkoły miał zagwarantowany etat w Fabloku - wspomina pani Bożena. Byli pracownicy Fabloku liczą nie tylko na powrót do firmy, ale i także odzyskanie zaległych pieniędzy. Ci, którzy mają jeszcze prawo do zasiłku, dostają 800 złotych na przeżycie. Stanisław Momica, tokarz z 47-letnim stażem w Fabloku, ma do odzyskania aż 32 tys. zł. - Im dłużej zakład będzie bez właściciela, tym jego wartość rynkowa spadnie i szansę na odzyskanie całej sumy zmaleją - żali się mężczyzna. Ma nadzieję,że syndyk jak najszybciej dogada się z gliwickim inwestorem.
- Bez ogrzewania hale niszczeją, a pozostałości maszyn rozkradają złomiarze - dodaje kolejny były pracownik Marek Chrząścik. Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa, także z nadzieją patrzy na rozwój wydarzeń.Liczy, że nowy inwestor podniesie Fablok na nogi.
- Mimo upadku firmy, marka Fabloku przetrwała i nadal jest mocna - uważa Kosowski. Fablok jest zadłużony na grubo ponad 20 milionów złotych. Ma zaległości zarówno wobec gminy, jak i banków oraz byłych pracowników.
Jesienią 2012 r. zarząd Fabloku z Marią Pitalą na czele postanowił sprzedać większościowe udziały spółki. Zakład przejął nowy inwestor - Folmes Holding Capital, polska firma z siedzibą na Cyprze - który wykupił 57 procent udziałów. Nie wywiązał się on z obietnicy zainwestowania w spółkę 20 mln zł. Na wniosek pracowników zakładu i starego zarządu w maju 2013 roku Fablok przejął syndyk masy upadłościowej. Końcem stycznia 2014 roku zmarła Maria Pitala, była szefowa zakładu.
Napisz do autorki:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
