Zdzisław Galus osłupiał, gdy zobaczył we wtorek plany przebudowy ulicy Lwowskiej.
- Z nich wynika, że mój dom zostanie zburzony, a nikt mnie do tej pory o tym nie uprzedzał - kręcił głową z niedowierzaniem.
Dopiero po protestach mieszkańców, do których docierały tylko strzępy informacji na temat modernizacji ulicy, kilkadziesiąt osób wczoraj po raz pierwszy zobaczyło plany na własne oczy.
- Jestem za remontem ulicy, ale na pewno nie w proponowanym przez miasto zakresie - komentował Galus.
Nie on jeden. Podobnego zdania była większość z około 50 osób, które przyszły do Sali Lustrzanej na prezentację projektu podczas posiedzenia Komisji Rozwoju Miasta i Spraw Komunalnych Rady Miejskiej w Tarnowie.
Problem w tym, że magistrat zdążył już wcześniej ogłosić przetarg na projekt i przebudowę ponad kilometrowego odcinka ul. Lwowskiej - od wiaduktu kolejowego do skrzyżowania przed szpitalem. Jezdnia ma być poszerzona do czterech pasów (po dwa w każdym kierunku). Znacznie rozbudowane będzie także rondo na zbiegu ul. Okrężnej i Marusarz.
- Dlaczego nikt wcześniej nie poinformował nas o koncepcji remontu? Zrobiono ją podstępem - oburzała się Ewa Olszewska. Urzędnicy odpowiadali, że informacje były prezentowane w ub.r., na zebraniu Rady Osiedla Rzędzin i na stronie internetowej magistratu.
Wcale nie stonowali nastrojów. Przeciw poszerzaniu ulicy protestują ci, których posesje sąsiadują z zatłoczoną jezdnią.
- Na tych planach widzę, że wejdą z chodnikiem dwa i pół metra w moją działkę. Ale i tak wychodzę na tym nieźle, bo niektórzy będą mieli ulicę pół metra od okna - ironizował Andrzej Stasior, kolejny z uczestników wczorajszej dyskusji.
Prezydent Tarnowa Roman Ciepiela na Facebooku napisał rano „Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę musiał przekonywać do potrzeby modernizacji dróg w Tarnowie!”. W popołudniowym spotkaniu udziału jednak nie wziął.
Argumenty za przebudową drogi wylotowej na wschód omawiał dzień wcześniej, na konferencji prasowej. - Ulica Lwowska należy do najbardziej obciążonych w mieście. Średnio na dobę, na odcinku od wiaduktu do ronda, przejeżdża blisko 31 tys. aut, a od ronda do szpitala ponad 25 tys. Wymaga pilnego remontu, w przeciwnym razie ulegnie całkowitemu zniszczeniu - mówił.
Podkreślał, że dodatkowe jezdnie zapobiegną powstawaniu korków w rejonie szpitala, w których utknąć mogą karetki z ciężko chorymi.
