FLESZ - Holandia zamienia się w Niderlandy, wszystko przez narkotyki i prostytucję
Mija rok od bulwersującej sprawy, która odbiła się szerokim echem w całym regionie. Marcin D. już wkrótce stanie przed sądem za usiłowanie zabójstwa 37-letniej kobiety. Jej dramat rozegrał się w piątek 30 listopada ub. r. Z Marcinem D. znali się od jakiegoś czasu. W andrzejkowy wieczór mężczyzna zjawił się u tarnowianki. Chciał, aby 37-latka podżyrowała kredyt, który chciał zaciągnąć. Kobieta stanowczo odmówiła, co miało rozwścieczyć 30-latka. Marcin D. wciągnął kobietę siłą do swojego samochodu. Zaczął ją przyduszać oraz kilka razy uderzył. W końcu zawiózł kobietę do wynajmowanego przez siebie domu w Tarnowie.
Na miejscu wywlókł 37-latkę z pojazdu i wciągnął do garażu. Tam złapał za stojący na półce pojemnik ze środkiem chemicznym wylał jego zawartość na znajomą i podpalił. - Zgodnie z aktem oskarżenia, po tym zdarzeniu, kiedy kobiecie udało się bez żadnej pomocy ugasić ogień, była przetrzymywana przez oskarżonego w zajmowanym przez nim domu - informuje Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie.
Dopiero nad ranem kobiecie udało się opuścić dom. Trafiła do szpitala, gdzie przeszła skomplikowaną operację.
30-latek szybko trafił w ręce policji. Początkowe usłyszał zarzuty pozbawienie wolności ze szczególnym okrucieństwem oraz spowodowania ciężkich obrażeń ciała.
Prokuratura zleciła jednak dodatkowe badania medyczne, podczas których biegli ocenili, że obrażenia, które doznała kobieta mogły doprowadzić do śmierci. Dlatego śledczy postanowili zmienić klasyfikację czynu na usiłowanie zabójstwa ze szczególnym udręczeniem. Grozi mu za to dożywotnie więzienie.
