Badaniami koni zajmuje się Marek Tischner, lekarz weterynarii. Sprawdzanie konie zostało rozłożone na trzy dni - sobotę i niedzielę, a w poniedziałek zostaną ponownie przebadane konie, co do których komisja sprawdzająca będzie miała jakieś podejrzenia.
Badania są prowadzone na Palenicy Białczańskiej (na początku szlaku) i na Włosienicy Białczańskiej (tam znajduje się przystanek końcowy dla góralskich fasiągów). Na dole sprawdzane jest, czy konie nie są kulawe. Sprawdzane jest także tętno i oddech konia. Potem konie jadą z wozami z turystami na Włosienicę, gdzie są badane po wysiłku.
Ostateczny raport z tegorocznych badań będzie znany za kilka dni. Konie, które w trakcie badań okażą się chore, nie zostaną dopuszczone do pracy na górskim szlaku.
Tego pilnują m.in. organizacje walczące o prawa zwierząt. Te bowiem - m.in. Fundacja VIVA - od lat walczą, by zakazać pracy koni na tym szlaku. Działacze prozwierzęcy dowodzą, że jest to zbyt ciężki szlak, a wozy, które zwierzęta muszą ciągnąć - są przeciążone.
FLESZ - Droższa żywność i paliwo znów uderzą po kieszeniach
