Rada naukowa TPN zajęła się sprawą modernizacji wyciągu narciarskiego w kotle Goryczkowym w ostatni poniedziałek. Inwestor – Polskie Koleje Linowe - w planach ma zmianę lokalizacji dolnej stacji kolei, jak i budowę instalacji do sztucznego śnieżenia przynajmniej części trasy narciarskiej.
Chcą śnieżyć bo słabe zimy
Zmiany klimatyczne dają się we znaki nie tylko na świecie, ale i w Tatrach. Coraz częściej zimy bywają kapryśne, a opady śniegu jeśli już są to niewielkie. Stacje narciarskie dzięki nowoczesnym technologiom sztucznego śnieżenia w dużym stopniu uniezależniły się od naturalnego śniegu. Trasy zjazdowe w rejonie Kasprowego Wierchu są jednak nadal uzależnione od naturalnych opadów. Teren ten bowiem leży w granicach parku narodowego – jest obszarem chronionym. Organizatorzy tras zjazdowych muszą więc uzyskać zgodę na wszelkie modernizacje i nowości od służb zajmujących się ochroną przyrody.
Obecnie mimo połowy stycznia warunki śniegowe w kotle Goryczkowym uniemożliwiają uruchomienie istniejącej tam trasy narciarskiej. To pokazuje, że bez dodatkowego śnieżenia z trasy narciarskiej w tej części Kasprowego Wierchu będzie można korzystać tylko okazjonalnie. Udało się jedynie uruchomić trasę zjazdową w kotle Gąsienicowym.
Stąd pomysł PKL, by sztucznie dośnieżać fragmenty trasy zjazdowej. Pomysł na taka instalację pojawił się we wniosku ws. modernizacji starego wyciągu krzesełkowego w Kotle Goryczkowym.
- W poniedziałek odbyło się nasze kolejne posiedzenie rady naukowej parku w tej sprawie – mówi Piotr Bąk, starosta tatrzański i członek Rady. - Nie została podjęta żadna ostateczna decyzja, ale większość zdobyło stanowisko, że nie będzie zgody na sztuczne śnieżenie nawet części trasy narciarskiej w kotle Goryczkowym, o co wnioskuje inwestor.
Powodem odmowy są względy ochrony środowiska naturalnego w tej części Tatr.
Co dalej z innymi pomysłami PKL?
Pomysł sztucznego dośnieżania trasy zjazdowej był jednym z elementów projektu modernizacji wyciągu w kotle Goryczkowym. W ramach całego zadania PKL chce przede wszystkim wymienić stary, ponad 50-letni, wyciąg krzesełkowy na zupełnie nową kolej. Ta inwestycja oznacza wymianę nie tylko samych krzeseł, ale właściwie całej infrastruktury – włącznie z podporami. Dodatkowo w ramach zadania PKL chce zmienić lokalizację dolnej stacji wyciągu. Chce ja przenieść ok. 150 metrów w dół. To oznacza postawienie budynku w zupełnie nowym miejscu. W stacji miałaby się znaleźć maszyneria nowego wyciągu, ale także – pod budynkiem – zbiorniki na wodę, która miała być wykorzystywana do sztucznego śnieżenia. Taka inwestycja oznacza bardzo dużą ingerencję w teren objęty ochroną.
Na razie Rada Naukowa TPN zwróciła się do inwestora o uzupełnienie informacji w tzw. decyzji środowiskowej dla całej inwestycji. Sprawą będzie zajmować się na kolejnych posiedzeniach. Warto przypomnieć, że dyrektor TPN który podejmuje ostateczną decyzję zasięga opinii Rady Naukowej parku, ale nie musi się z nią zgadzać. Jak jednak podkreślał wielokrotnie Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, nie wyobraża sobie sytuacji w której postąpiłby wbrew opinii swojej Rady.
Czy więc modernizacja wyciągu będzie?
Co prawda przedstawiciele zarządu Polskich Kolei Linowych i Polskiego Funduszu Rozwoju (który jest właścicielem PKL) zapewniali w mediach, że nawet bez zgody na sztuczne śnieżenie, stare krzesła na Goryczkowej zostaną wymienione na nowe, nie wiadomo jednak jaką podejmą ostateczną decyzję. Bez sztucznego zaśnieżania trudno znaleźć ekonomiczne uzasadnienie kosztownej – szacowanej na ok. 60 mln zł – modernizacji wyciągu.
– Na Słowacji istnieją w Tatrach trasy narciarskie, gdzie podłoże zostało oczyszczone i wyrównane ciężkim sprzętem – tłumaczy starosta Piotr Bąk. – I tam wystarczy 30 cm pokrywa śnieżna. W Kotle Goryczkowym na wytyczonej trasie narciarskiej znajdują się kamienie i głazy i dopiero naturalny śnieg musi to wszystko zasypać dla bezpieczeństwa narciarzy. A zimy w ostatnich latach nie są zbyt śnieżne.
Co powoduje, że kolej krzesełkowa i trasa narciarska w tej części Kasprowego Wierchu działa zaledwie przez kilka tygodni. W minionej dekadzie zdarzały się zimy, gdy Goryczkowa nie ruszyła ani razu – z uwagi właśnie na brak śniegu.
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
WIDEO: Krótki wywiad
