Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatry. Obronili Morskie Oko. Uhonorowano ich specjalną tablicą pamiątkową na schronisku

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Wyjątkowa uroczystość nad Morskim Okiem w Tatrach. Z okazji 120 rocznicy wygrania procesu o Morskie Oko upamiętniono górali, dzięki którym ten piękny zakątek Tatr leży po stronie polskiej.

„Pamięci Jędrzeja Dziadonia – pierwszego leśnego dóbr zakopiańskich w rewirze Morskie Oko oraz innych górali, którzy walczyli o polskość tego zakątka Tatr w 120. rocznicę rozstrzygnięcia sporu granicznego” - mówi napis na tablicy, która zawisła na ścianie schroniska PTTK nad tym tatrzańskim stawem.

Uroczystość odsłonięcia odbyła się w niedzielę popołudniem. Wzięli w niej udział przedstawiciele powiatu tatrzańskiego i gminy Bukowina Tatrzańska, przedstawiciele PTTK, parku narodowego, przewodników, ratowników górskich. A nade wszystko rodziny górali, którzy 120 lat temu walczyli o Morskie Oko. Sama ceremonia urozmaicona była muzyką góralską, a szefowa schroniska – Maria Łapińska – zaserwowała wszystkim swoją słynną szarlotkę.

Uroczystość była nie była jaka. Bo i samo wydarzenie sprzed 120 lat bardzo znaczące. Szczególnie dla współczesnej turystyki. Bo co by było gdyby Morskie Oko nie należało do Polski, a wybierając się na Rysy trzeba by mieć ze sobą paszport?

- Spór o Morskie Oko osiągnął swoje apogeum pod koniec XIX wieku. W tamtym czasie był to spór pomiędzy Galicją, a Węgrami, które stanowiły część Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Spór w końcowej fazie dotyczył 362 hektarów gruntu. Czyli wszystkiego co jest na wschód od Rybiego Potoku, który wypływa z Morskiego Oka. Chodziło m.in. o 1/3 tafli samego jeziora Morskiego Oko, połowę Czarnego Stawu pod Rysami i Rysów – wyjaśnia Piotr Bąk, starosta tatrzański.

Był to spór pomiędzy właścicielami nieruchomości po obydwu stronach grani Żabich Szczytów – hrabią Władysławem Zamoyskim, a magnatem Christianem Hohenlohe. Ten ostatni zakupił doliny tatrzańskie, stworzył tam zwierzyniec. Miał tysiące jeleni, a nawet bizony, które statkami były sprowadzone ze Ameryki Północnej. Organizował tam polowania dla możnych ówczesnego świata. Chciał poszerzyć tereny łowcze właśnie o Morskie Oko. Wtedy wróciły stare spory o przebieg granicy.

Jego przeciwnikami w sporze własnościowym byli sołtysi z Białki Tatrzańskiej. Nie mieli oni jednak dużych możliwości prawnych. Dopiero gdy w 1889 roku dobra zakopiańskie nabył hrabia Władysław Zamoyski, obrona stała się konsekwentna i skuteczna. Także w terenie.

Sytuacja była na tyle napięta, że Hohenlohe wystąpił do władz węgierskich o pomoc. Strona węgierska postawiła nawet budkę wartowniczą na wypływie Rybiego Potoku. - Żandarmeria pilnowała granicy. Miały tam też miejsce czyny gwałtowne. Padały strzały, były podpalenia. Budynek żandarmerii węgierskiej dwukrotnie spłonął. Był ogień na granicy – mówi Piotr Bąk.

Spór doszedł do takiego poziomu, że żaden sąd, żaden organ administracji nie mógł go rozstrzygnąć. Jedyną osobą władną do tego był cesarz Franciszek Józef. Ten jednak bał się, że podjęcie przez niego decyzji na korzyść jednej ze stron, może spowodować działania drugiej strony, które zagrożą spoistości monarchii. Dlatego zdecydował, że spór rozstrzygnie Międzynarodowy Sąd Rozjemczy w Grazu – specjalnie powołany do tej sprawy.

Obrońcą ze strony polskiej był prof. Oswald Balzera. Dziś jego imieniem nazwana jest droga wiodąca z Zakopanego na Łysą Polanę i do Morskiego Oka. Wspomagało go w tym wiele osób, w tym także górale polscy.

Sąd rozpoczął pracę w sierpniu 1902 roku. Badał dokumenty od czasów średniowiecza, mapy historyczne. Była także wizja w terenie. Dopiero to pomogło podjąć decyzję. 13 września 1902 roku zapadł wyrok, że 351 hektarów spornego terenu ma przypaść Galicji. Morskie Oko zostało obronione.

Gdy telegraf o wyroku dotarł na Podhalu, wzbudziła powszechny entuzjazm. Tego dnia w Zakopanem odbył się pochód z pochodniami. Jego uczestnicy szli śpiewając nową zwrotkę Mazurka Dąbrowskiego, którą ułożył aktor Ludwik Solski:

Jeszcze Polska nie zginęła, wiwat plemię lasze,
słuszna sprawa górę wzięła, Morskie Oko nasze!

- Nie był to może wielki spór graniczny na tle problemów granicznych ówczesnej Europy. Dla Polaków jednak miał ogromne znaczenie. Bo korzystny dla Galicji wyrok zapadł ponad 100 lat po trzecim rozbiorze Polski. Po wszystkich przegranych powstaniach, gdy wydawało się, że dla Polaków nie ma już żadnych szans, że niczego już nie obronią, że powinni się poddać. I oto okazało się, że nagle byli w stanie obronić stare granice Polski, chociaż państwo polskie nie istniało. Że ta obrona odbywała się na forum międzynarodowym, że w czasie procesu pokazywano i badano dokumenty i przywileje królów polskich. Nagle temat Polski wrócił na forum europejskie. Dlatego ośmielam się sądzić, że początek drogi do niepodległości 11 listopada 1918 roku miał miejsce nad Morskim Okiem – podsumowuje starosta tatrzański.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska