- Mężczyzna, jak się okazało, nie poszedł w Tatry, ale ze schroniska ruszył na dół, do Zakopanego - mówi podinsp. Kazimierz Pietruch, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji. - Niestety, jak sam tłumaczył, zapomniał powiadomić o swej decyzji schronisko.
W czwartek w południe dopiero włączył telefon komórkowy i poinformował dzwoniących do niego policjantów, że nic mu się nie stało.
Około godz. 11 pracownicy schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej w Tatrach zawiadomili policję i Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, że jeden z przebywających tam turystów wyszedł w środę do południa i dotychczas nie wrócił. Policja sprzwdziła informacje o mężczyźnie w miejscu jego zamieszkania. Na poszukiwania gdańszczanina wyleciał śmigłowiec TOPR.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Zabił syna ciosem w klatkę piersiową!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy