- Najwięcej pracy mieliśmy w sobotę - mówi Tomasz Wojciechowski, ratownik dyżurny. - Spowodowane za pewne było to tym, że w weekend po górach wędrowały tłumy.
Zaczęło się od wezwania z Doliny za Mnichem. - Tutaj jeden z turystów doszedł do takiego miejsca, że nie wiedział jak dalej ma iść. Wezwał nas więc na pomoc - mówi ratownik. Kolejny alarm nadszedł z Granatów. Mężczyzna informował o zatruciu pokarmowym. - Na pomoc poleciało śmigło - mówi Wojciechowski.
Najpoważniej wyglądał wypadek pod Rysami, gdzie na Grzędzie turysta doznał kontuzji kolana. Do akcji znowu ruszył śmigłowiec. Z uwagi na niekorzystne warunki pogodowe, wyprawa ratunkowa desantowała się nad Czarnym Stawem. Dalej ratownicy ruszyli pieszo. Potem śmigłowiec zwiózł poszkodowanego i ratowników do Zakopanego.
Policja uderza w środowisko kiboli
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!