Tatrzańska Świątynia Lodowa na Hrebienku to jedna z atrakcji naszych południowych sąsiadów. To już jedenasta odsłona tego lodowego przedsięwzięcia. Temat tegorocznej związany jest z 15. rocznicą wizyty Królowej Elżbiety w Wysokich Tatrach.
Na Hrebienok można wyjechać kolejką szynową albo po prostu przejść pieszo, ze Starego Smokowca zielonym szlakiem. Wtedy do pokonania mamy około 2,5 km. Lodowa Świątynia kryje się w dwóch ogromnych namiotach, a wejście do nich jest bezpłatne. Co w środku? Pod główną kopułą wspomniane opactwo. I tutaj trochę liczb: do budowy wykorzystano 1880 lodowych bloków lodu o wadze 225 ton. Najwyższy punkt wznosi się na prawie 12 metrów. W tworzeniu uczestniczyli rzeźbiarze z czterech krajów – Słowacji, Czech, Polski i Niemiec, a ten swoisty namiot, który kryje dzieło, ma średnicę 25 metrów. Temperatura wewnątrz utrzymywana jest dzięki agregatom. Niewątpliwą atrakcją jest świetlna iluminacja, która dodaje wrażeń.
Chętnych do zwiedzania jest naprawdę dużo. By wejść do środka, trzeba uzbroić się w cierpliwość i stanąć w kolejce. Niejako w rekompensacie będziemy mogli zrobić sobie zdjęcie na lodowym krześle koronacyjnym, przeczytać list od dziekana Opactwa Westminsterskiego skierowany do osób odwiedzających Tatrzańską Świątynię Lodową, a także obejrzeć miniatury klejnotów koronnych. Oczywiście w wersji lodowej.
Drugi z namiotów kryje mniejsze rzeźby, ale równie kunsztownie wykonane. Jest tam również polski akcent, a mianowicie lodowy polski czołg. Tutaj wejścia odbywają się na bieżąco.
Drugi z namiotów kryje mniejsze rzeźby, ale równie kunsztownie wykonane. Jest tam również polski akcent, a mianowicie lodowy polski czołg. Tutaj wejścia odbywają się na bieżąco.
