Była Pani entuzjastką zorganizowanego w środę na Harendzie slalomu Pucharu Europy. Przekornie zapytam - dlaczego?__
Bo wreszcie po wielu latach pod Tatry wróciło narciarstwo alpejskie w profesjonalnym wydaniu. Bo wreszcie znaleźliśmy miejsce, z którego nie wyganiają trenujących młodych zawodników i w którym bez przeszkód mogą oni ustawiać sobie tyczki i ćwiczyć. Cieszę się, że mamy w Zakopanem Puchar Europy, cieszę się, że na Harendzie, i cieszę się, że nasze dziewczyny nieźle w nim pojechały. To pierwszy krok, żeby media przychylniej spojrzały na narciarstwo, żeby coś się u nas w tej dyscyplinie ruszyło. Bo powiedzmy sobie szczerze, dotąd traktowana była ona per noga.
A za to dopieszczane z każdej strony były skoki?__
Skoki też są bardzo ważne i cieszmy się wspólnie z sukcesów Adama Małysza. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z faktu, że w naszym kraju na nartach skacze dwieście osób, a na nartach alpejskich jeżdżą setki tysiące ludzi.
Według statystyk, nawet kilka milionów.__
Tym lepiej. To ogromny potencjał. Publiczność na pewno będzie więc zainteresowana zawodami
w narciarstwie alpejskim, zatem warto promować takie imprezy, całą dyscyplinę. Mam wrażenie, że każdy, kto choć trochę jeździ na nartach, może poczuć, że taki Puchar Europy go dotyczy. Choćby
w takim stopniu, że potem spróbuje przejechać trasę, na której jeżdżą zawodowcy.
Takie imprezy, a zwłaszcza Puchar Świata, to też chyba potężna zewnętrzna promocja dla miasta.__
Zdecydowanie tak, choć trudno liczyć, że ludzie, którzy mają za oknem Alpy, przyjadą do nas na narty. W moim mniemaniu ważniejsze jest coś innego. To mianowicie, że za takimi zawodami pójdą lepsze wyniki sportowe, młodzież zacznie garnąć się do treningów. Im częściej narciarstwo będzie pokazywane i promowane, tym więcej będziemy mieli takich zawodniczek, jak Kasia Karasińska, Ola Kluś czy Agnieszka Gąsienica-Daniel. I koło kadry nie będzie się kręcić siedem dziewczyn, tylko pięćdziesiąt.
Kibice w Polsce cały czas zadają sobie pytanie, kiedy pojawią się nowe siostry Tlałki. Ba, kiedy doczekamy się przynajmniej jednej zawodniczki, która w każdych zawodach będzie walczyć o podium w najważniejszych imprezach.__
Proszę mi wierzyć, że w Polsce są dziesiątki świetnie jeżdżących młodych zawodników. Większość talentów jednak gubimy, bo nie istnieje żadna struktura szkolenia. Zamiast ścisłej współpracy między Polskim Związkiem Narciarskim a ośrodkami lokalnymi i klubami jest chory indywidualizm
i rozproszenie środków. Dlaczego? To nie ja powinnam odpowiadać na to pytanie. Wiem za to, że potrzebny jest wspólny plan działania. Nie stać nas na tracenie talentów.
I wierzy Pani, że teraz ktoś taki plan opracuje, skoro nie potrafimy tego zrobić od tylu lat?__
Wie pan, prawda jest taka, że większość tych, którzy zasiadają w najwyższych władzach PZN, to jest towarzystwo do wymiany. To ludzie, którzy działają od trzydziestu lat i od tego czasu nie zmienili ani mentalności, ani sposobu myślenia o sporcie. Wierzę jednak, że w końcu coś się ruszy. Musi się ruszyć.
W możliwość zorganizowania na Harendzie zawodów Pucharu Świata też Pani wierzy?__
A jakże! Trzeba się starać, trzeba o to walczyć. Możliwości są duże. Jest ładna stroma trasa, jest dobra infrastruktura. Nie mamy się czego wstydzić.