Dlaczego zdecydował się pan na jazdę w krakowskiej drużynie w sezonie 2025?
Jestem zawodnikiem, nie do końca patrzę, gdzie będę jeździł, tylko czy w ogóle będę to robił. W klubie z Krakowa była bardzo duża chęć, żebym przyszedł. Dostałem szansę pokazania się tutaj, nie można było jej nie wykorzystać. Walczyłem o kontrakt w polskiej lidze, wiedziałem już, że będę jeździł w Szwecji. Pół Polski żużlowej "pomęczyłem", obdzwoniłem, rozmawiałem z wieloma osobami. Nie będę mówił z kim, bo to nie ma sensu. Udało się związać z Krakowem, cieszę się z tego.
W poprzednim sezonie zabrakło pana w polskiej lidze, jeździł pan tylko w Szwecji.
Zespół z Rawicza nie startował, nie było tak naprawdę gdzie się załapać. Walczyłem do końca, żeby gdzieś jeździć u nas, ale się nie udało.
A nie obawiał się pan związać z Krakowem? Choć Speedway to nowy klub, to opinie o tym ośrodku, po upadku Wandy, nie są dobre wśród zawodników.
To, co było, to historia. Budujemy nową przyszłość, mam nadzieję, że będzie ona po prostu inna. Wiem, że żużel w Nowej Hucie to była taka wiara, ludzie chętnie tu przychodzili na mecze. Będziemy się starać, żeby w tym sezonie kibicom to się podobało, żeby czuli, że my nie odpuszczany i te nasze emocje przechodziły na nich.
Podczas prezentacji drużyny przed sezonem zrobił pan na scenie show. Taki jest pana styl?
Czy ja wiem? Faktycznie jakoś taki styl bycia mam. Każdy żyje inaczej, a ja taką drogą sobie idę, luźno. Robimy wszystko, by było fajnie, przyjemnie i bez stresu, żeby była dobra zabawa.
Na torze też będzie takie podejście, żeby przede wszystkim była dobra zabawa?
No nie, tam jest zupełnie inaczej. Na torze zawsze jest ostro, zawsze jest ciężko, trzeba zapinać szelki i jechać do przodu. Na pewno wtedy się wyłączam i podchodzę w inny sposób niż do tej prezentacji, czy na pogaduszki z kibicami. To są dwie różne bajki, na torze żarty się kończą.
Ale żużlowe show będzie?
No to wiadomo, o to przecież tu chodzi. Trzeba pokazać dobry speedway.
Jaką pan widzi dla siebie rolę w tej drużynie?
Jestem teraz jednym z najstarszych w zespole, jeździłem w różnych drużynach, różnych ligach. Na pewno będę musiał zająć się młodymi. Ja to widzę tak, że to nie mnie będzie ktoś pomagał, tylko ja muszę pomóc innym, przekazać swoją wiedzę.
Patrząc na waszą kadrę, to jak ocenić szansę drużyny? Mówi się, że powalczy o miejsce w play-off, niektórzy uważają, że nawet o awans.
Żużel rządzi się swoimi prawami, nie wiemy, jak to się skończy. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Są chłopacy, którzy mają charakter do ścigania, wierzę, że możemy osiągnąć fajny wynik. Ja się cieszę, że wracam do tego, co miałem kiedyś, czyli do "normalnej" jazdy - lidze polskiej i zagranicznej. W ostatnich latach ciężko było złapać się gdzieś za granicą, a rok temu nie jeździłem u nas.
Patrząc na składy drużyn w lidze, to kto według pana jest faworytem rozgrywek?
Postawiłbym na Gniezno. Ale to jest żużel - dzisiaj jest dobrze, a jutro odwrotnie i nic nie pasuje. A tak poza tym zespołem, to Kraków.
Wcześniej występował pan w Unii Tarnów, więc trochę Małopolskę pan poznał. A jak jest z samym Krakowem?
Przez siedem lat jeździłem do Tarnowa przez Kraków. Niby tu bywałem, ale nie było czegoś takiego, że trzeba go zwiedzić. Tak naprawdę to dla mnie nowość, ale bardzo mi się podoba, wiadomo, jestem z mniejszego miasta (Mroczka pochodzi z Grudziądza - przyp.). Przez ten sezon na pewno trochę pozwiedzam, pójdziemy na rynek z drużyną. Czeka nas fajny rok.
Tor Wandy w Nowej Hucie, na którym będziecie występować w roli gospodarza, pewnie pan już trochę poznał w poprzednich latach.
Jeździłem w eliminacjach Indywidualnych Mistrzostw Polski. Gdy występowałem w Tarnowie, to mieliśmy tu mecz w pierwszej lidze, przegraliśmy te derby. Dobrze to pamiętam, bo porażki dłużej siedzą w głowie (śmiech). Mam nadzieję, że tamte doświadczenie pomogą mi teraz, bo tak naprawdę dużo zależy od przełożeń motocykla, teraz będą inne.
Sprzętowo jak pan jest przygotowany do sezonu?
Cały czas nad tym pracujemy. Jak jest coś lepszego dostępne, to korzystamy z tego. Będę współpracował z Jackiem Rempałą (tuner, były żużlowiec - przyp.), mam silnik od Ashleya Hollowaya. Będzie się starał kupić jeszcze jeden silnik, od topowego tunera, któregoś czołowej trójki na świecie. Ja potrzebuję trochę innych silników, mam trochę większe umiejętności i doświadczenie. Będę szukał takiego sprzętu, żeby kibicom w Krakowie dać swoją jazdą dużo radości.
W ubiegłym roku na turnieju w Krakowie, pierwszym po reaktywacji żużla, było ponad 5 tysięcy widzów. Jeździł pan przy większej publice, ale w nowym ośrodku to chyba byłby dobry wynik, gdyby tyle ludzi przychodziło na wasze mecze.
Tyle widzów to jest normalne na żużlu. W Grudziądzu tyle przychodziło, w Tarnowie może mniej, ale czasami więcej. Jeździłem też w Gorzowie, gdzie był pełen stadion, 18 tysięcy kibiców i wygrywało się biegi w derbach (z Falubazem Zielona Góra - przyp.). Na pierwszym meczu w Krakowie te pięć tysięcy to byłaby super sprawa. Dla zawodników byłoby to duże wyróżnienie, że tylu kibiców przychodzi po latach na żużel. Tak naprawdę przy pustych trybunach nie ma przyjemności z jazdy, wtedy człowiek nie umie wejść na ten najwyższy poziom wyścigów. A jeśli są pełne trybuny, to adrenalina tak ładuje, że jak wyjeżdżasz na tor, to nie ma kalkulowania, jest jazda dla kibiców. Zapraszam wszystkich kibiców na nasz mecz, w Krakowie zrobimy show.
