Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener powtarza nam, że każdy z nas musi być cały czas gotowy do gry

Bartosz Karcz
Fot. Anna Kaczmarz
Matija Spicić osiem miesięcy nie grał w oficjalnym meczu. Wystąpił w spotkaniu z Górnikiem, ale
teraz znów zapewne powędruje na ławkę rezerwowych. Chorwat nie wie, czy zostanie w Wiśle na dłużej.

Długo czekał na debiut w Wiśle Kraków Matija Spicić. Chorwat został sprowadzony do zespołu „Białej Gwiazdy” zimą, gdy jasnym się stało, że nie trafi pod Wawel wcześniej niż latem Zoran Arsenić. „Biała Gwiazda” podpisała kontrakt ze Spiciciem, który miał stanowić alternatywę dla Macieja Sadloka na lewej obronie.

Reprezentant Polski długo bronił się jednak przed otrzymaniem żółtej kartki, która eliminowałaby go z kolejnego spotkania, co z kolei otworzyłoby szansę przed Spiciciem. W końcu jednak taka przymusowa przerwa w grze nastąpiła i w Lublinie w meczu z Górnikiem Łęczna mogliśmy pierwszy raz w akcji zobaczyć piłkarza, który na oficjalny występ czekał od sierpnia.

– Rzeczywiście, długo czekałem na oficjalny występ – przyznaje obrońca Wisły. – Ostatni raz zagrałem jeszcze w Dinamie Tbilisi w Lidze Europy, gdy rywalizowaliśmy z PAOK-iem Saloniki.

Zapytany, czy w związku z tym trudniej było my wejść w mecz, tłumaczy: – Oczywiście staram się być cały czas gotowy do gry, po to trenuję. Ale prawda jest też taka, że jeśli nie grasz co tydzień, nie masz praktyki, to jest to trudniejsze. Na szczęście graliśmy ostatnio trochę meczów sparingowych i to na pewno mi pomogło. Mimo tak długiej przerwy w grze w oficjalnych meczach, w Lublinie czułem się dobrze.

Chorwat nie chce natomiast oceniać swojego występu: – Od tego są inni. Mogę powiedzieć tylko tyle, że dostałem szansę i starałem się ją wykorzystać, bo trener zawsze nam powtarza, że każdy z zawodników, który jest w kadrze, musi być cały czas gotowy do gry.

Naszym zdaniem Spicić w Lublinie wypadł poprawnie. Wprawdzie nie dawał drużynie tak dużo w ofensywie, co Sadlok, ale w obronie spisywał się całkiem dobrze. Inna sprawa, że Chorwat miał pecha, bo trafił akurat na najgorszy od wielu miesięcy występ całego zespołu.

– To prawda, że zagraliśmy słaby mecz – przyznaje piłkarz. – Od początku mieliśmy problemy. Myślę, że przede wszystkim graliśmy za bardzo oddaleni od siebie, brakowało też agresji. Przeciwnikowi przez to łatwiej się grało. Przegrywaliśmy przez większą część spotkania i trudno było coś zmienić.

Gdy pytamy zawodnika Wisły, skąd taki nagły spadek formy drużyny, wyjaśnia: – Może było tak, że po awansie do pierwszej ósemki zeszło z nas napięcie? Może też trochę myśleliśmy już o rywalizacji w grupie finałowej. Prawda jest taka, że wszystko będzie się rozstrzygało dopiero w czekających nas siedmiu meczach po podziale tabeli ekstraklasy.

Spicić uważa, że Wisłę może być stać na miejsce w pierwszej czwórce, choć jednocześnie zgadza się z opinią, że nie będzie o tym mowy, jeśli „Biała Gwiazda” będzie prezentowała się tak słabo, jak w spotkaniu z Górnikiem Łęczna.

– To prawda, że z taką grą, jak w Lublinie będzie trudno wywalczyć miejsce w czołówce tabeli, ale pamiętajmy, że Wisłą rozgrywała w tym sezonie znacznie lepsze mecze – tłumaczy zawodnik. – Myślę, że właśnie takiej lepszej dyspozycji trzeba się spodziewać w grupie mistrzowskiej. O meczu w Lublinie trzeba szybko zapomnieć i szykować się na kolejne wyzwania. Zaczyna się bardzo interesujący okres dla wszystkich. Pierwszy mecz zagramy na stadionie Legii, ale myślę, że te wszystkie siedem spotkań będzie jak derby. Nie ma miejsca na błąd, bo każda strata punktów może dużo kosztować. Uważam, że trzeba koncentrować się na najbliższym meczu. Teraz przed nami Legia i tylko o niej myślimy.

Problem Chorwata polega na tym, że mecz z Górnikiem może być jedynym jego występem w tym sezonie. Na spotkanie z Legią do składu wróci Maciej Sadlok, a Spicić będzie musiał znów czekać na swoją szansę. Piłkarz przyznaje również, że nie wie, czy zostanie w Wiśle na przyszły sezon.

– Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy – uśmiecha się Chorwat. – Mój kontrakt kończy się w czerwcu, ale na razie nie wiem, jak w klubie widzą moją przyszłość. Dobrze czuję się w Krakowie, choć oczywiście, jak każdy piłkarz, chciałbym grać więcej. Na razie muszę czekać do końca sezonu, po ostatnim meczu pewnie wszystko się wyjaśni.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska