- W ostatnim starciu w BLK pokonaliście wyjątkowo wysoko uznanego rywala, Energę Toruń (96:50). I to mimo osłabień kadrowych.
- Było nam trudno grać bez Agnieszki Szott i Małgorzaty Misiuk, jedynie z dwiema wysokimi zawodniczkami w składzie. Na szczęście jednak drużyna zagrała bardzo inteligentnie. Potrafiliśmy wykorzystać nasze atuty. Poza tym, dziewczyny były bardzo skuteczne. W pierwszej połowie do kosza wpadało nam niemal wszystko. Chyba zespół z Torunia też zbyt wcześnie się poddał.
- Dla Pana najlepszą wiadomością ostatnich dni jest chyba to, że chilijska podkoszowa Ziomara Morrison w końcu zaczyna grać tak, jak wszyscy tego oczekiwali. Jej forma rośnie?
- Cały zespół miał na początku sezonu pewne problemy. Ziomara zmagała się z kontuzją przez sporą część okresu przygotowawczego. Z jej perspektywy pewnie trochę szkoda, że teraz przez dwa tygodnie odpoczniemy od gry. Z drugiej strony, ten czas na regenerację przyda się z kolei zawodniczkom, które mają pewne problemy zdrowotne.
- Jakie zespół ma plany na najbliższe dni, skoro w rozgrywkach ligowych i euroligowych chwilowo czeka nas przerwa, ze względu na mecze reprezentacji?
- Jeśli chodzi o zagraniczne zawodniczki, to Claudia Pop i Sandra Ygueravide pojechały na zgrupowania kadry - Rumunii i Hiszpanii. Sandra dostała to powołanie w ostatniej chwili. Reszta będzie mogła trochę odpocząć. A później rozpoczniemy przygotowania do kolejnego ligowego spotkania, z Zagłębiem Sosnowiec. Będziemy mogli pracować spokojnie przed tymi trudnymi meczami, które czekają nas w grudniu. I to zarówno w Eurolidze, jak i w polskiej ekstraklasie. Prócz starcia w Sosnowcu czeka nas przecież konfrontacja z AZS Gorzów i Artego Bydgoszcz.
- Mimo problemów zdrowotnych trapiących Wisłę od początku sezonu, „Biała Gwiazda” znów powoli zaczyna dystansować resztę ligowej stawki.
- Trudne do zrozumienia jest to, że miewamy większe problemy w meczach z rywalami teoretycznie słabszymi, jak Widzew czy Ostrovia, niż z zespołami z czołówki. Ale trzeba pamiętać, że te wysokie wyniki w spotkaniach z CCC czy Energą nie odzwierciedlają rzeczywistej różnicy potencjałów między tymi drużynami. Jeżeli nasz zespół będzie nadal pracował w taki sposób, liczę na to, że będziemy z niego wszyscy zadowoleni.
- Która drużyna może być „czarnym koniem” ligi?
- Ekipy z Lublina i Gorzowa zaczęły ten sezon bardzo dobrze. Zobaczmy, jak to będzie. Wydarzenia w lidze tak się potoczyły, ze teraz CCC jest na 8. miejscu. Gdyby tak zostało, to też nie byłoby dobre dla nas. A tak serio, to ważne jest to, że rywalizacja ligowa zrobiła się bardzo ciekawa. Kilka zespołów wciąż się też wzmacnia. Jestem pewien, że tych ruchów transferowych będzie więcej i to też może zmienić obraz tej rywalizacji.