Niels Frederiksen: - Jesteśmy szczęśliwi z kolejnego zwycięstwa, wracamy na zwycięską ścieżkę, zachowujemy czyste konto. Pierwsza połowa była wyrównana, Cracovia zagrała dobrze, w drugiej my byliśmy lepsi i zasłużyliśmy na wygraną.
Pierwsze 15 minut było niezłe z naszej strony, potem straciliśmy kontrolę, nie byliśmy wystarczająco agresywni. Mieliśmy problemy, gdy nie posiadaliśmy piłki. Grając z takim zespołem jak Cracovia musisz dawać z siebie wszystko, bo inaczej może się to nie udać.
Dopiero w drugim meczu w tym sezonie zagrał Bartosz Salamon. Poprzednio z Widzewem w 2. kolejce zaliczył tylko epizod.
- Potrzebowaliśmy go przy stałych fragmentach gry – tłumaczył szkoleniowiec. - Wiedzieliśmy, że to mocna broń Cracovii. Dokonałem zmiany, bo łapały go skurcze, a nie jest rozsądne, by mieć kogoś, kogo łapią skurcze, na środku obrony. Wyglądał nieźle, wcześniej 90 minut zagrał w sparingu, ale to nie to samo.
Dawid Kroczek, trener „Pasów” tak komentował mecz: - W I części spotkania nasza gra zasługiwała na dobre słowo, zrobiliśmy wszystko, by strzelić bramkę, potem Lech był zespołem lepszym i wygrał zasłużenie. Byliśmy w stanie pokazać to, że wierzymy, że potrafimy wygrać. W tym dniu było to za mało. Nie mogę mieć pretensji do zawodników, że nie wygraliśmy, po prostu wygrał zespół lepszy. Musimy wyciągnąć wnioski, traktować to jako lekcję.
A tak mówił o kontuzji Kamila Glika.
- Kamil podczas jednego z ostatnich treningów przed meczem wykonał dośrodkowanie i źle postawił nogę, doznał urazu kolana. Rokowania? Musimy poczekać na ostateczną diagnozę w przyszłym tygodniu.
Ważna rola Rózgi
Tym razem szkoleniowiec wystawił Filipa Rózgę jako wahadłowego
- Miał pełnić role ofensywnego zawodnika – mówi Kroczek. - Nie żałuje tej decyzji, przetrenowaliśmy to w tygodniu. Jego działania przynosiły wiele korzyści, a co najmniej jedno dośrodkowanie mogło się zakończyć bramką.
Cracovia zagrała znacznie gorzej po przerwie, czy piłkarzom zabrakło sił?
- Naszym podstawowym DNA jest gra pressingiem, odzyskiwanie piłki za wszelką cenę – mówi Kroczek. -Tego nam zabrakło. Goniliśmy wynik, a to kosztuje dużo wysiłku. Lech dobrze zarządzał meczem, ale samo utrzymanie się przy piłce nie doprowadziło do straty goli.
Bez dwóch obrońców
W Cracovii w ostatnim czasie wypadło dwóch kluczowych obrońców – oprócz Glika także Jakub Jugas.
- To jest dla nas bardzo wymagająca sytuacja – opisuje rzeczywistość szkoleniowiec „Pasów”. - Musimy się zastanowić, jak zareagować, by było lepiej w kolejnym spotkaniu. Nie chcę się usprawiedliwiać. Jest grupa, która zastępuje tych piłkarzy. Chcemy być kompleksowi, realizować plan, brać odpowiedzialność. Żaden trener nie byłby zadowolony, w sytuacji, w której nie może korzystać z dwóch zawodników. A jeszcze to się tyczy Rakoczego. Kiedy trzeba gonić wynik, wtedy można byłoby z niego skorzystać. W jego przypadku też musimy czekać na diagnozę do przyszłego tygodnia. Nie będę jednak szukał wymówek. Musimy być przygotowani na kolejny mecz, w którym musimy zdobyć trzy punkty. Musimy wrócić na zwycięska ścieżkę.
A gdyby trenerowi Kroczkowi jeszcze raz przyszło rozegrać mecz z Lechem? To co by zmienił?
- Za wcześnie na taką ocenę – mówi. - Potrzebujemy obejrzeć ten mecz z całym sztabem, zobaczyć, które rzeczy zadecydowały, że nie wygraliśmy. W I połowie odbieraliśmy piłkę, potrafiliśmy stworzyć zagrożenie. Gdy Lech grał w niskiej obronie, wtedy było nam ciężko. W II części byliśmy za pasywni w działaniach ofensywnych. Mocno dyskutowaliśmy przed meczem na temat pozycjonowania Ishaka w polu karnym i... straciliśmy gola. Podsumowując – wobec takiej porażki nie mamy się czego wstydzić, ale musimy wyciągnąc wnioski.
