Wynik spotkania raczej przesądza, która z tych drużyn zagra o piąte, a która o siódme miejsce. Trudno bowiem przypuszczać, żeby w krakowskim rewanżu (następna środa) wiślaczki przegrały różnicą większą, niż 28 punktów. A następnego dnia "Biała Gwiazda" odleci do Walencji na Final Four. Niekoniecznie więc termin rewanżu z ROW jest niezbyt dogodny. Po prostu będą miały wiślaczki ostrzejszy sparing, który... nie powinien im zaszkodzić. Przecież tak czy owak, raczej miałyby trening.
Wczoraj przyjezdne wystąpiły bez Fernandez i Gburczyk, mających drobne problemy zdrowotne. Natomiast gospodynie bez swojej podstawowej koszykarki, Amerykanki Bell, która doznała groźnego urazu kolana. Ale nawet w pełnym składzie ROW nie miałby większych szans, co zgodnie przyznawali m.in. rybniccy działacze.
I już po pierwszej kwarcie wiślaczki "ustawiły" sobie mecz. Głównie za sprawą bardzo dobrze dysponowanych rzutowo Zohnowej i Castro-Marques. W kwartach drugiej i czwartej krakowianki zwalniały, albo też koncentrowały się na ćwiczeniu zagrywek taktycznych, które mogą im się przydać w Final Four. Poważnie było za to w 3. kwarcie, w której ROW miał problemy nawet z oddawaniem tzw. nieprzygotowanych rzutów.
ROW Rybnik 55 Wisła Can-Pack 83