Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa gospodarcza wojna, w której nie bierze się jeńców, tylko łupy

Daniel Szafruga
Urzędnicy z Brukseli, tłumacząc się walką o czyste powietrze, dążą do wywindowania cen dwutlenku węgla. Jak im się uda, nasze elektrownie będą płaciły miliony euro kar, zdrożeje nam prąd, a artykuły "made in Poland" przestaną być konkurencyjne. Trwają też zabiegi o zakazanie wydobywania w Europie gazu z łupków, a ekolodzy zza naszej zachodniej granicy domagają się, byśmy zrezygnowali z budowy elektrowni atomowej. Oskarżają nas też, że trujemy Europejczyków. Gdy duńska minister rolnictwa dowiedziała się, że jedna z tamtejszych sieci handlowych zamierza sprzedawać artykuły spożywcze z Polski, oświadczyła, że nasza żywność, jest tańsza, ale zawiera dużo pestycydów. Z kolei czeskie media, z błogosławieństwem tamtejszych polityków, straszą polskim drobiem.

Nie zdziwię się, jak usłyszymy, że nasi robotnicy nie potrafili przykręcić śrubek i tylko dlatego Włosi przenieśli produkcję Fiatów do siebie. Czy rzeczywiście jesteśmy tacy wredni i nieobliczalni, jak nas malują? Nic z tych rzeczy. Jeżeli coś można nam zarzucić, to nieudolność w obronie własnych interesów. Ci, którzy jeszcze nie zauważyli, wreszcie powinni dostrzec, że w Unii Europejskiej trwa gospodarcza wojna. Im dłużej trwa kryzys, im mniej kupujemy, tym staje się zacieklejsza.

Na wprowadzeniu zakazu wydobywania gazu z łupków zależy nie tylko Rosjanom, dla których mniejsza sprzedaż gazu oznacza, że zabraknie pieniędzy na wypłaty emerytur. Interes mają w tym także Francuzi. Gdyby się udało, skazani będziemy na elektrownię atomową, a monopolistami w budowie reaktorów w Europie są firmy znad Sekwany. Z kolei politycy niemieccy posługują się ekologami, by wybić nam z głowy elektrownię atomową. Ich firmy zainwestowały bowiem w technologie pozyskiwania energii z wiatru i słońca, na które muszą znaleźć nabywców.

Nasi politycy w przeciwieństwie do swoich przeciwników zachowują się jak dzieci zagubione w zbyt dużej klasie. Stoją w kącie i czekają aż burza minie. Jakby zapomnieli, że bez ich wsparcia, sami przedsiębiorcy stracą rynki zbytu. A wystarczyłoby robić to samo, co konkurencja. Jakiś instytut przebadałby duński schab, by stwierdzić, że jest w nim 80 proc. wody. Nieistotne, kto ją wpompował. Liczy się, że świniak był z Danii. Analiza czeskiego piwa mogłaby wykazać np., że butelki były brudne. Można też odświeżyć informację o chrzczeniu wina spirytusem, co było kiedyś normalną praktyką nie tylko we Francji. Niemcom przypomnieć, że sprzedajemy im prąd, bo ich wiatraki są za słabe, a energia z nich cholernie droga. Nieważne, czy jest to do końca prawda. Istotne, by oddać cios, a nie stać w kącie i dać się okładać każdej szkolnej łajzie. Bycie nastawionym pokojowo skończyć się może tym, że nie tylko Europejczycy uwierzą, iż to co polskie, to złe i trujące.

W tej wojnie nie bierze się jeńców, liczą się tylko łupy. Albo się wygra, albo splajtuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska