Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takich sklepików już nie ma. U pani Marii w Dobrej można przenieść się w czasie. "U mnie nie ma też inflacji"

Marcin Banasik
Marcin Banasik
W sklepiku u pani Marii można znaleźć dosłownie wszystko. Nie brakuje tu też asortymentu rodem z lat 90.
W sklepiku u pani Marii można znaleźć dosłownie wszystko. Nie brakuje tu też asortymentu rodem z lat 90. Marcin Banasik
Stojąc przed niepozornym sklepikiem w miejscowości Dobra przy drodze krajowej nr 28, między Kasiną Wielką a Tymbarkiem, można poczuć się jak w latach 90. W dużych, szklanych witrynach po prawej stronie od wejścia leżą książki, a po lewej zabawki. W środku asortyment wszelkiej maści - od książek, które kiedyś wypełniały niemal wszystkie półki, po artykuły piśmiennicze, gry, kartki okolicznościowe i breloczki ze świętymi patronami. Czapka z daszkiem kosztuje tu 4 zł. Dlaczego tak tanio? - U mnie inflacji nie ma - śmieje się pani Maria Pytel, który od ponad 50 lat prowadzi sklepik.

Samochód można zostawić u sąsiada

Blaszany sklep, który położony jest tuż przy drodze codziennie mija mnóstwo samochodów. Przed budynkiem niestety nie ma parkingu, więc miejsca na pozostawienie auta trzeba poszukać. Na szczęście można zaparkować na wjeździe na sąsiedniej posesji. Jeśli właściciel działki będzie chciał wyjechać to przyjdzie do sklepu i poprosi o przeparkowanie.

- Tak się umówiłam z sąsiadem. Musimy sobie pomagać - mówi pani Maria.

Dzieciństwo pełne książek

Właścicielka sklepu wspomina, że w dzieciństwie zawsze była otoczona książkami.

- Mój tata przeczytał wszystkie książki, który były w miejscowej bibliotece. Zamiłowanie do literatury przeszło na mnie. Kiedy po urodzeniu dziecka była okazja, żebym mogła pracować w księgarni, skorzystałam z niej bez wahania. Później kiedy państwowe sklepy były prywatyzowane wzięłam kredyt i wykupiłam sklep. Stresowałam się, że nie będę miała z czego spłacić pożyczki, ale udało się oddać pieniądze - wspomina przeszłe lata przedsiębiorczyni z Dobrej.

Sierpień to było żniwa dla księgarni

Księgarnia funkcjonowała dobrze do czasu, kiedy głównymi klientami byli rodzice dzieci szkolnych.

- Dopóki były podręczniki szkolne to interes jakoś się kręcił. Dochód z sierpnia można było sobie rozłożyć na cały rok i nie było powodu do narzekań. Od kiedy podręczników nie ma w księgarniach zaczęłam dodawać do asortymentu inne rzeczy - przybory piśmiennicze, zabawki, gry planszowe i wiele innych. Im szerszy wybór produktów w sklepie, tym większa szansa, ze klient coś kupi - mówi pani Maria.

W sklepiku półki uginają się od towaru. Właścicielka wylicza, że ma około sześć tysięcy produktów. I to nie koniec, bo każdego roku przybywa coś nowego.

Kawa z klientem

Właścicielka sklepu już od kilku lat jest na emeryturze, ale jak podkreśla, nie potrafi zamknąć sklepu.

- Od jakiegoś czasu nie pracuję już dla pieniędzy, tylko dla przyjemności. Lubię, jak ludzie przychodzą do mnie coś kupić a przy okazji porozmawiać. Czasem wypijemy razem kawę i powspominamy stare czasy. A jak nie ma klientów to siedzę i rozwiązuję krzyżówkę lub zaczynam czytać książkę - dodaje Maria Pytel.

"To mam i to mam i tamto też mam"

Właścicielka sklepiku żyłki do handlu jednak nie straciła. Przyznaje, że najbardziej lubi jak klient pyta o poszczególne produkty, których nie może dostać w innych sklepach.

- A ja wtedy odpowiadam, że mam, i następną rzecz o którą pyta też mam. To mnie cieszy, ze sklep wciąż żyje i potrafi odpowiadać na potrzeby klientów - podkreśla kobieta.

Coraz chętniej kupujemy na marketplace’ach? Bez względu na wiek

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska