Są zdesperowani i gotowi na protest. Nie godzą się na wydobycie węgla pod ich domami w sposób, w jaki zamierza to zrobić śląska spółka Carbon Investment. Boją się, że budynki się zawalą, zabraknie wody pitnej, a oni po 15 latach, czyli po zakończeniu planowanej eksploatacji, zostaną ze szkodami górniczymi na powierzchni i bez odszkodowań.
Czekają na koncesję
Przeszło trzy tysiące mieszkańców trzebińskich osiedli, głównie os. Siersza, Gaj i Zacisze, protestuje przeciwko budowie zakładu górniczego „Mariola I” na złożach węgla Siersza 2. Eskalacja obaw ludzi nastąpiła po tym, jak doczytali się, że węgiel ma być wydobywany tak zwaną metodą komorowo-filarową. Polega to na tym, że złoża są eksploatowane poprzez wydrążenie w pokładzie węgla sieci „komór”, które są podtrzymywane filarami z nienaruszonej kopaliny. Filary te mogą obejmować do 40 proc. złoża znajdującego się w pokładzie. W późniejszych etapach również ten węgiel też może być wybierany.
Inwestor jest już na etapie starania się o koncesję. Aktualnie ubiega się o opinię środowiskową Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. Mieszkańcy mają czas do 1 kwietnia, by zgłosić swe uwagi do GDOŚ na Śląsku.
Ludzie liczą, że burmistrz Trzebini weźmie ich stronę, tym bardziej że nowy zakład ma stanąć pod Ciężkowicami, czyli tuż za granicą Trzebini, już w sąsiednim powiecie i województwie.
- To oznacza, że gigantyczne wpływy z podatków pójdą do Jaworzna, a nam pozostaną szkody górnicze, bo właśnie pod naszą ziemią będą fedrować - tłumaczy zdenerwowana Wanda Ponisz, przewodnicząca osiedla Siersza. Podobnie jak jej sąsiedzi, nie byłaby przeciwna budowie zakładu, bo wyrosła w górniczej tradycji, gdyby tylko inwestor zadbał o odpowiednie zabezpieczenia.
- Tymczasem on planuje wydobywać węgiel metodą, która niesie duże ryzyko zapadlisk - podkreślają Lucyna Sobczyk i jej mąż Kazimierz.
Wtóruje im Mieczysław Kokoszka, geolog i były górnik z Sierszy.
- Teren eksploatacji obejmie ponad 13 tys. km kw., w tym całe nasze osiedle Siersza, Gaj, Góry Luszowskie, Starą Maszynę aż po elektrownię w kierunku Biskupiego Boru. Także rezerwat przyrody po stronie śląskich Ciężkowic - dolinkę Żabnika - wylicza pan Mieczysław. Dodaje, że cały ten obszar jest zagrożony.
- Już teraz po zamknięciu kopalni Siersza żyjemy na tykającej bombie, choć wydobycie naszej kopalni w większości prowadzone było na tak zwaną podsadzkę, czyli znacznie bezpieczniej. Mimo to co chwilę wyskakują w ziemi dziury - dodaje Kazimierz Sobczyk.
Ludzie uważają metodę, którą zamierza wykorzystać inwestor, za zbyt ryzykowną.
- Niestety, filary - nawet jeśli będą pozostawione - z czasem, pod wpływem ciśnienia się zniszczą i kiedyś ziemia zacznie się zapadać, a wraz z nią nasze domy - martwią się ludzie.
Mają złe wspomnienia
Wacława Kurek, dziś ceniona lekarka z Sierszy, jako ośmiolatka przeżyła horror. To było w latach 60., gdy kopalnia Siersza stosowała właśnie metodę komorowo-filarową.
- Ziemia zapadła się tuż przed domem, a budynek zawisł nad olbrzymią dziurą. Musieliśmy być ewakuowani - wspomina kobieta. Nie chce, by historia się powtórzyła.
- Siersza to nasz dom. Nie chcemy się stąd wyprowadzać. Jeszcze bardziej nie chcemy żyć w strachu - podkreśla Wanda Ponisz.
Mieczysław Kokoszka zaznacza, że węgiel, który jest pod ziemią Sierszy, jest bardzo łatwopalny. - W czasach działalności kopalni Siersza co chwilę dochodziło do pożarów. Tyle tylko, że tam był bardzo dobrze rozwinięty system przeciwpożarowy. Teraz inwestor też o tym będzie myślał? - pyta mężczyzna.
Trzebinianie protestują wspólnie z sąsiadami z Jaworzna, którzy także mówią stanowcze „nie” kopalni.
- Eksploatacja przewidziana jest na ok. 15 lat. Po zakończeniu wydobycia firma się ulotni, a my zostaniemy z problemem i zapewne gigantycznymi długami, które trzeba będzie zaciągnąć na odbudowę mieszkań - denerwuje się pan Mieczysław.
Jego sąsiadka, Wacława, pamięta czasy, gdy jedna z dzielnic Sierszy, tzw. Misiury, miała być wysiedlona właśnie przez niszczycielską działalność kopalni. - Były już konkretne rozmowy z mieszkańcami. Sprawa jednak ucichła, bo zakład poszedł do likwidacji - dodaje.
Trzebinianie zwracają uwagę na jeszcze jeden niekorzystny aspekt inwestycji. Boją się wpływu wydobycia węgla na system wodny okolicy.
- Zniszczy ujęcie wód podziemnych „Lech”, zdegraduje zbiornik Biskupi Bór, zagrozi rezerwatowi „Dolina Żabnika”, a także okolicznym lasom - wylicza Barbara Dębiec, radna miejska z Trzebini i mieszkanka osiedla Siersza.
Stanowczo sprzeciwia się budowie Zakładu Górniczego KWK „Mariola I” sugerując, że to grozi katastrofie hydrologicznej. - Sprzeciwiamy się degradacji przyrody, w tym lasów stanowiących swego rodzaju zielone płuca dla aglomeracji śląskiej i małopolskiej - dodaje Dębiec, podsuwając jeszcze jeden ważny argument na niekorzyść inwestycji.
- Ciężkie samochody, które będą rozwozić surowiec, pojadą przez nasze już teraz zniszczone jezdnie i centrum Trzebini - zaznacza kobieta.
- To do reszty zrujnuje nasze drogi - dzieli się obawami Konrad Kokoszka, inny z mieszkańców Sierszy.
Burmistrz jest spokojny
Adam Adamczyk, burmistrz Trzebini, niechętnie angażuje się w protest miejscowych.
- Zależy mi, by inwestor przyszedł do Trzebini. Ten, który chce zbudować kopalnię, zostawiłby podatek od eksploatacji - mówi burmistrz, przyznając jednocześnie, że nowy zakład na pewno wpłynąłby niekorzystnie na ujęcie wody pitnej i spowodowałby też szkody w budynkach mieszkalnych.
- Nie zamierzam jednak opowiadać się kategorycznie po żadnej ze stron - wyznaje Adamczyk, dodając, że spokojnie poczeka na rozwój sytuacji.
Piotr Kosowicz, szef Carbon Investment, zapewnia, że w razie jakichkolwiek szkód górniczych będzie można liczyć na odszkodowania. Kusi też nowymi miejscami pracy.
Mieszkańcy mu nie wierzą.
- Gdy skończy wydobycie, ucieknie szukać nowych miejsc i rozwiąże spółkę. Kto nam będzie płacił za zniszczenia, które wystąpią później? - denerwują się ludzie. a ą
Kopalnia Mariola I
Kopalnię „Mariola I” na złożach węgla Siersza 2 chce budować śląska spółka Carbon Investment z Piotrem Kosowiczem na czele. Australijska firma Balamara nabyła 100 procent udziałów w Carbon Investment, która posiada już koncesję na poszukiwanie i rozpoznawanie złoża węgla kamiennego „Siersza 2″ w Górnośląskim Zagłębiu Węglowym, położonego na terenie gmin Jaworzno i Trzebinia. To obszar o powierzchni 13,3 km kw.
Inwestor zakłada, że wydobycie węgla potrwa przez ok. 15 lat.
Jeśli uda mu się dostać koncesję, zamierza ruszyć z budową zakładu jeszcze w tym roku.
