Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia. Urzędnicy z gminy oślepli?

Magdalena Balicka
W Trzebini aż roi się od zakątków, o które, choć znajdują się blisko centrum, nikt nie dba. Za większość z nich odpowiada gmina. Urzędnicy udają jednak, że o problemie słyszą pierwszy raz.

Trzebinia chwali się postępującym rozwojem gospodarczym. Właśnie otwarto trzecią strefę ekonomiczną, tymczasem w pobliżu centrum miasta aż roi się od zaniedbanych miejsc i chochlików architektonicznych. Większość z nich leży na terenach publicznych, więc za ich stan odpowiada gmina. Nie robi jednak nic, by poprawić stan miasta.
Filip Lach ze stowarzyszenia Wolna Trzebinia fotografuje miejskie absurdy i zamieszcza na portalu internetowym. Choć śledzą go trzebińscy urzędnicy, udają, że nie widzą problemu.

- Rozkładają ręce twierdząc, że nie ma pieniędzy na remont, albo że aktualnie są inne priorytety - tłumaczy Lach.
Przyznaje, że spacerując po rodzinnym mieście wpada we frustrację. - Zakątek będący częścią kompleksu rekreacyjnego przy ulicy Słonecznej nazwałem wręcz "żuloskwerem". Zdewastowane ławeczki, które miały służyć młodym czy seniorom na przyklad do gry w szachy, przejęły pijaczki. Kosz, który jest obok, zawsze jest pełen puszek po piwie i butelek po wódce, jakby tego nikt nie sprzątał - opowiada zdenerwowany Lach.

Takich miejsc w Trzebini jest więcej. Przy Dworze Zieleniewskich od lat stoją dwie nogi ławek bez łączącej je deski do siedzenia. Betonowe kwietniki straszą przy ul. św. Stanisława. Wzdłuż drogi krajowej nr 79 prowadzącej z Chrzanowa do Krakowa (na wysokości kina Sokół) latarnie stoją na środku traktu, żeby je minąć, trzeba iść zygzakiem. Jest też mostek nad trzebińskim Balatonem, w którym od dwóch lat brakuje jednej barierki.

Estetykę miasta psują pseudograffiti. Tych, które można podziwiać w Małym Rynku, na sklepikach koło przystanku nikt nie zamalował co najmniej od kilku lat.
- Pani ze sklepu mięsnego wyznała, że dawniej malowała ściany co cztery dni. W końcu zrezygnowała, by nie zbankrutować przez farby. Gmina nie chciała jej dołożyć do inwestycji - opowiada Lach. Nikt z sąsiednich sklepów po farbę nawet nie sięga.
Adam Adamczyk, burmistrz Trzebini obiecuje, że przyglądnie się zaniedbaniom gminy surowym okiem. - Nie wiedziałem, że jest taki problem. Biorę sobie jednak uwagi do serca i będę działał - zapewnia szef trzebińskiej gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska