Trzebińskie więzienia macharakter otwarty i półotwarty. To dyrektor mjr. Tomasz Wacławek decyduje o tym, czy więźniowie będą na noc zamykani w celach. Nikt stąd jeszcze nie uciekł, więc drzwi otwarte są całą dobę. To z pewnością jednak nie jest sanatorium. - Obowiązuje ściśle określony porządek dnia - mówi por. Paweł Marchajski, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Trzebini.
Dzień w więzieniu
Za więziennym murem czas biegnie powoli, bo każdy dzień jest podobny. Zaczyna się pobudką o godz. 5.45. Później jest apel i przeliczenie więźniów. Część z nich jeszcze przed apelem wychodzi do pracy poza mury więzienia. Następnie osadzeni mają chwilę na poranną toaletę. Później jest śniadanie. W porze dziennej pawilony są otwarte i więźniowie mogą wyjść na zewnątrz. Znaczna część z nich opuszcza wtedy zakład karny i idzie do pracy.
Obiad wydawany jest ok. godz. 13. Przed stołówką ustawia się długa kolejka, bo nie wszyscy jednocześnie się zmieszczą. Serwowane są różne wersje posiłków, np. bez soli, bo są tu także osoby z problemami zdrowotnymi. W dniu, w którym odwiedziliśmy więzienie na obiad były kapuśniaczek z chlebem lub zupa jarzynowa z ziemniakami (do wyboru) i pierogi z serem.
Po obiedzie więźniowie biorą udział w zajęciach np. z psychologami, które nie są obowiązkowe. Wychowawcy starają motywować, aby w nich uczestniczyli. Dzięki temu będą mogli zrozumieć, dlaczego tu trafili. Pozwoli im to rozpocząć pracę nad sobą i nie popełnić tych samych błędów. Mają też czas na spacer, sport, czytanie lub chociażby zrobienie prania.
O godz. 18 odbywa się ponowne przeliczenie więźniów i wydawana jest kolacja. O godz. 21 rozpoczyna się cisza nocna. Nieco inaczej wyglądają weekendy, bo wtedy od 8 do 16 są widzenia z rodzinami i bliskimi.
Praca więźniów
Więźniowie osadzeni w Zakładzie Karnym w Trzebini mogą pracować lub działać społecznie. Jednak nie wszyscy. Decyzję o tym, kto może zostać wypuszczony, podejmuje dyrektor na podstawie opinii wystawionej przez wychowawców.
- Obserwujemy zachowania więźniów m.in. relacje w celi mieszkalnej, czy są agresywni - mówi Paweł Marchajski. Czasami taka obserwacja trwa kilka miesięcy.
Po przejściu przez więzienną bramkę zabierani są samochodami przez pracodawców lub też sami docierają do pracy. Osadzeni podczas odbywania kary mogą wziąć udział w warsztatach, kursach i szkoleniach. Dzięki temu mają szansę zdobyć umiejętności oraz zawód i po opuszczeniu więzienia uczciwą pracę. Wielu wciąż tutaj wraca.