Czytaj także:
Ratownicy złożyli wyjaśnienia, że nie byli pijani w czasie pracy i akcji ratunkowej podczas, której starszy mężczyzna zmarł, ale napili się już w szpitalu. Dyrekcja pogotowia uznała to jednak za niedopuszczalne zachowanie. Szczególnie, że ratownicy byli leczeni na oddziale toksykologii. Zamierza zwolnić ich z pracy.
Początkowo padło podejrzenie, że trzej ratownicy mogli być pijani w czasie akcji ratunkowej. Jechali do zaczadzonego mężczyzny, ale sami ulegli zatruciu tlenkiem węgla. Musiała im pomóc inna grupa ratowników. - Na miejscu była wtedy policja, straż pożarna i nie było informacji, że ratownicy mogli być pijani – podaje Joanna Sieradzka, rzeczniczka krakowskiego pogotowia. - Ratownicy złożyli obszerne oświadczenia. Sami przyznali, że pili alkohol, ale już w szpitalu, a nie na służbie. Wszystko potwierdza, że tak faktycznie było – dodaje.
Dyrekcja pogotowia uznaje takie zachowanie za niedopuszczalne. Po pierwsze dziwi nieodpowiedzialność, o której świadczy spożywanie alkoholu na oddziale toksykologii, gdzie ratownicy byli leczeni. - To zachowanie skrajnie nieodpowiedzialne, szczególnie, że to ratownicy medyczni. Ponadto pili alkohol w szpitalu, gdzie robić tego nie wolno. – mówi Sieradzka. - Nie możemy zwolnić ich dyscyplinarnie, ale zostaną zwolnieni z powodu utraty zaufania dyrekcji do nich. To osoby, które mają ratować ludzkie życie, a sami zachowali się nieodpowiedzialnie.
Ratownicy mają kilkunastoletni staż pracy. Pracowali na stanowisku w Kocmyrzowie pod Krakowem. Akcja, w której zostali poszkodowani miała miejsce 8 lutego br. Starszy mężczyzna zasłabł w łazience.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+