Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Trzymam kciuki za syna Bogusława Sobczuka"

Marek Bartosik
Marek Bartosik: Czy syn Bogusława Sobczuka rozumie już, za co jego ojciec jest sądzony?
Marek Bartosik: Czy syn Bogusława Sobczuka rozumie już, za co jego ojciec jest sądzony?
Czy syn Bogusława Sobczuka rozumie już, za co jego ojciec jest sądzony? Zadaję sobie to pytanie przy każdej kolejnej odsłonie tej sprawy. Kiedy zaczynała się sądowa walka rodziców, chłopiec miał kilka lat. Teraz jest nastolatkiem. Dzięki legendarnej sprawności polskiego sądownictwa jest spora szansa, że zanim już prawie dziesięcioletni proces o molestowanie chłopca skończy się ostatecznie, stanie się on dorosły. Dawno minął termin, w którym najważniejsze było ustalenie, czy dawny konferansjer "Spotkań z balladą" rzeczywiście molestował syna.

Teraz najważniejszy jest ten ciągle dzieciak, jego przyszłość. Obawiam się, że w emocjonalnym wymiarze już została ona przegrana. Bo niestety nie widać, by ktokolwiek z zaangażowanych w sprawę dorosłych chciał go ochronić przed piętnem.

Nie chodzi tylko o to, co mówią koledzy w szkole, jak chłopak to przyjmuje. Ważne, jak ta sprawa go kształtuje. Nie wierzę, że udało się go od rodzicielskiego konfliktu odizolować. Jeśli nawet, to nadejdzie moment, kiedy uświadomi sobie, w jakiej atmosferze upłynęło jego dzieciństwo.

Współczuję dzieciakowi, współczuję też rodzicom ich przyszłości, choć już dużo mniej. Bo ich syn jest bezradny wobec tego, co się dzieje wokół niego. To matka i ojciec, niezależne od treści ostatecznych wyroków, wspólnie odpowiadają za atmosferę dzieciństwa swego syna. Za zapominanie o tym dziecko prędzej czy później wystawi im rachunki.

Czas ich płacenia zbliża się bardzo szybko, razem z samodzielnością chłopaka. Pewnie materialnie niczego mu nie brakuje. Ale szacunek dla ojca? A dla matki? Wątpię, by go zachował jako dorosły człowiek. Być może to doświadczenie skłoni go do tego, że będzie chciał swoim życiem udowodnić, iż potrafi być inny, lepszy dla własnego dziecka niż jego rodzice dla niego. Na to jednak potrzeba siły charakteru, jakiejś niezłomności. Czy będzie go na nią stać? Oby.

Wydawałoby się, że ludzie, którzy tego dzieciaka spłodzili, oboje przecież wykształceni i teoretycznie wrażliwi, powinni rozumieć, na czym jego dobro polega. Ale emocje nie pozwalają im na schowanie urazów, nawet jeśli są uzasadnione. Nie znajduję poziomu wzajemnej nienawiści, który takie postępowanie usprawiedliwia. Zwłaszcza po tylu latach.

Los dzieci wzrusza Polaków niebywale. - Wszystkie dzieci są nasze - lubimy powtarzać przy okazji nieszczęść, które maluchów dotykają. Upychamy więc banknoty w puszkach wolontariuszy Wielkiej Orkiestry. Oburzamy się na dziecięcą krzywdę, ronimy jakieś łzy, czasem pomagamy. Ale to w tym samym kraju maleńkie zwłoki są znajdowane w beczkach, na śmietnikach. To sytuacje krańcowe. Dzieci dużo powszechniej bywają pospolicie zaniedbywane, maltretowane, bezsensownie wychowywane. Łącznie - unieszczęśliwiane. W naszych domach. Ich los zależy ostatecznie od dojrzałości rodziców. Tę zaś pokazuje się w codziennym życiu. A o to bywa najtrudniej. Dlatego w tej sprawie trzymam kciuki za tego chłopca. Wyłącznie za niego.

Czytaj też: Zaskakujący wyrok: Sobczuk znów winny

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska