Teraz najważniejszy jest ten ciągle dzieciak, jego przyszłość. Obawiam się, że w emocjonalnym wymiarze już została ona przegrana. Bo niestety nie widać, by ktokolwiek z zaangażowanych w sprawę dorosłych chciał go ochronić przed piętnem.
Nie chodzi tylko o to, co mówią koledzy w szkole, jak chłopak to przyjmuje. Ważne, jak ta sprawa go kształtuje. Nie wierzę, że udało się go od rodzicielskiego konfliktu odizolować. Jeśli nawet, to nadejdzie moment, kiedy uświadomi sobie, w jakiej atmosferze upłynęło jego dzieciństwo.
Współczuję dzieciakowi, współczuję też rodzicom ich przyszłości, choć już dużo mniej. Bo ich syn jest bezradny wobec tego, co się dzieje wokół niego. To matka i ojciec, niezależne od treści ostatecznych wyroków, wspólnie odpowiadają za atmosferę dzieciństwa swego syna. Za zapominanie o tym dziecko prędzej czy później wystawi im rachunki.
Czas ich płacenia zbliża się bardzo szybko, razem z samodzielnością chłopaka. Pewnie materialnie niczego mu nie brakuje. Ale szacunek dla ojca? A dla matki? Wątpię, by go zachował jako dorosły człowiek. Być może to doświadczenie skłoni go do tego, że będzie chciał swoim życiem udowodnić, iż potrafi być inny, lepszy dla własnego dziecka niż jego rodzice dla niego. Na to jednak potrzeba siły charakteru, jakiejś niezłomności. Czy będzie go na nią stać? Oby.
Wydawałoby się, że ludzie, którzy tego dzieciaka spłodzili, oboje przecież wykształceni i teoretycznie wrażliwi, powinni rozumieć, na czym jego dobro polega. Ale emocje nie pozwalają im na schowanie urazów, nawet jeśli są uzasadnione. Nie znajduję poziomu wzajemnej nienawiści, który takie postępowanie usprawiedliwia. Zwłaszcza po tylu latach.
Los dzieci wzrusza Polaków niebywale. - Wszystkie dzieci są nasze - lubimy powtarzać przy okazji nieszczęść, które maluchów dotykają. Upychamy więc banknoty w puszkach wolontariuszy Wielkiej Orkiestry. Oburzamy się na dziecięcą krzywdę, ronimy jakieś łzy, czasem pomagamy. Ale to w tym samym kraju maleńkie zwłoki są znajdowane w beczkach, na śmietnikach. To sytuacje krańcowe. Dzieci dużo powszechniej bywają pospolicie zaniedbywane, maltretowane, bezsensownie wychowywane. Łącznie - unieszczęśliwiane. W naszych domach. Ich los zależy ostatecznie od dojrzałości rodziców. Tę zaś pokazuje się w codziennym życiu. A o to bywa najtrudniej. Dlatego w tej sprawie trzymam kciuki za tego chłopca. Wyłącznie za niego.
Czytaj też: Zaskakujący wyrok: Sobczuk znów winny
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!