Małgorzata Nalepa, przewodniczka po kościele św. Michała Archanioła w Binarowej, na galę przyjechała z rodzicami i siostrą.
Od razu zjednała sobie wszystkich gości. Szczerością. Zaraz po tym, jak członek kapituły Andrzej Wojdyło odczytał werdykt, a ona odebrała nagrodę, oświadczyła, że jest tak zaskoczona i wzruszona, że musi zejść ze sceny, w przeciwnym wypadku może zemdleć z wrażenia. - Oprowadzam turystów od 2008 roku i ani przez chwilę nie czułam, że moja praca jest nudna - zapewnia.
Posadę przewodniczki zaproponował jej ks. Kazimierz Franczak, ówczesny proboszcz parafii. Dlaczego akurat jej? Bo, jak mówi duchowny, zawsze była blisko kościoła, interesowała się jego historią. Trafił w sedno.
- Każdego dnia chce mi się wstać do pracy, nigdy nie mam dość turystów - mówi pani Małgorzata.
W jej przypadku walka o tytuł najlepszego przewodnika była jak najlepszy kryminał - zwroty akcji, czyli zmiany na fotelu prowadzącego plebiscyt, odbywały się co kilkanaście minut. - To turyści tak walczyli o mnie, a ja czułam się mocna właśnie dzięki nim - mówi z powagą.
O walorach binarowskiego kościołka opowiadała gościom z całej Europy, choć zwiedzający z najdalszych zakątków świata też nie są niczym niezwykłym. Byli już Chińczycy, byli Japończycy. Ci ostatni przysłali jej nawet prezent - apaszkę i sześć laleczek, symboli szacunku i poważania. Listonosz jest częstym gościem w jej domu.